czwartek, 7 maja 2015

27. "Fühlst du mich, wenn du atmest. Fühlst du mich, hier in meinem Arm…"


Pierwsza noc jest najtrudniejsza, ale w końcu mija. Nastaje po niej dzień, który pozwala poczuć Ci się znacznie lepiej. I nie wiesz, jak to działa. Tak po prostu jest. Otwierasz oczy i nie jest już tak źle, jak było zeszłego dnia. Nadal masz wątpliwości, nadal się boisz i nadal nie wiesz, co cię czeka… ale to uczucie w środku pozwala Ci się podnieść, by żyć.

Westchnął głęboko, powoli wybudzając się ze snu. Mimo że powieki wciąż miał zamknięte czuł, że nastał już dzień. Chętnie przespałby go cały ze względu, że w nocy miał wiele trudności z zaśnięciem. Nie mógł sobie na to jednak pozwolić. Te czasy w jego życiu już minęły. Nie jest już tym samym człowiekiem. A teraz, gdy Olivia zdecydowała się przenieść na stałe do Los Angeles… wraz ze swoim synem, zmieni się wszystko. On musiał dopilnować tego, by się zmieniło. Na lepsze. Dlatego nie może całymi dniami wylegiwać się w łóżku. Już nie.
Otworzył w końcu oczy, przeciągając się na łóżku. Ta chwila jednak została mu drastycznie przerwana, gdy ujrzał stojącego przy nim małego chłopca, którego widok przyprawił go niemal o zawał serca. Kompletnie nie wiedział skąd się tutaj wziął. Gitarzysta patrzył na dziecko z przerażeniem podczas, gdy ten bez większego zainteresowania jego osobą, jeździł małym samochodzikiem po pościeli, tuż obok nóg mężczyzny. W pierwszej chwili krzyczał w myślach, gdzie jest Olivia i co, jeśli wyszła zostawiając go samego z dzieckiem..? Szybko jednak się opamiętał. Wiedział, że dziewczyna przecież nie zrobiłaby mu czegoś takiego w pierwszy dzień. Przecież jeszcze wczoraj chciała się wyprowadzać… Odetchnął kilka razy głęboko, mówiąc sobie w duchu, że to tylko mały, bezbronny chłopiec i nie powinien się go obawiać. Na Boga, jest przecież dorosłym facetem. Jak może się tak bać dziecka!? Zdecydowanie nie spodziewał się takiego poranka. A może powinien właśnie się do tego powoli zacząć przyzwyczajać…?
Tak, Tom. To jest właśnie to, czego chcesz… Twoje nowe życie.
Przełknął ciężko ślinę, wciąż przyglądając się niepewnie chłopcu. Był całkiem uroczy w tej swojej małej, blond czuprynce. Dodatkowo cały czas wydawał z siebie bliżej niezidentyfikowane odgłosy. Tom dopiero po chwili zorientował się, że to najprawdopodobniej dźwięki samochodu, którym się bawił. Mimowolnie zaśmiał się pod nosem. Nadal nie miał pojęcia, jak mały znalazł się w jego sypialni, ale przestało być to już dla niego takie kłopotliwe. Dopiero, gdy postanowił podnieść się do pozycji siedzącej, chłopiec zwrócił na niego swoją uwagę. Uśmiechnął się do niego i był to chyba najsłodszy dziecięcy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział. A niestety zbyt wiele nie było mu dane widzieć. I jeszcze jedno, to był zdecydowanie uśmiech Olivii.
Zdziwił się, gdy podszedł do niego, wręczając mu zabawkę. Nie był do końca pewien, jak powinien się wobec niego zachowywać, ale wziął od niego samochód. Wtedy zauważył, że chłopiec ma przy sobie również drugi. Po chwili gaworząc coś w swoim języku, wskazał na trzymany przez Muzyka pojazd, który jak sam zauważył okazał się być koparką. I swoimi drobnymi rączkami zaczął pokazywać mu, że  łopata przy niej jest ruchoma. Tom podjął więc temat i zaczął nią poruszać, udając, że nabiera piasek.  Nie chciał odstawać od swojego towarzysza i sam również zaczął naśladować dźwięki pojazdu. Mógł przez ten krótki czas poczuć się znowu, jak dziecko i to było całkiem przyjemne. Szczególnie, gdy chłopca niesamowicie to cieszyło. Jego niebieskie oczka i rysy twarzy, do złudzenia przypominały mu Olivię. A może po prostu chciał ją w nim widzieć. Bowiem miał świadomość, że gdzieś jest również ojciec chłopca i to zdecydowanie było dla niego mniej pozytywne. Nie zamierzał jednak teraz o tym myśleć. To była też kolejna kwestia do wyjaśniania z Olivią.
Skupił całą swoją uwagę na chłopcu i zabawie z nim, której ten ewidentnie się od niego domagał. Widocznie brakowało mu kompana a to, że postanowił przyjść do Toma, było dla niego naprawdę pozytywnym zaskoczeniem. Podczas, gdy wspólnie bawili się plastikowymi samochodami, drzwi jego sypialni uchyliły się znacznie. Na początku sądził, że Olivia szuka swojej małej zguby, ale jak się okazało to tylko pies postanowił dotrzymać im towarzystwa. Pierwsze co zrobił, podszedł do chłopca, by go obwąchać. A dla małego było to nie lada frajdą, co okazał swoim słodkim, radosnym śmiechem. Od razu zaczął go również głaskać i przytulać. Tom przyglądał się temu z niemałym rozbawieniem. Dobrze, że Scotty jest cierpliwym i przyjaznym stworzeniem, naturalnie wszelkie tarmoszenie ze strony małego blondyna znosił bardzo dzielnie. W końcu jednak i jemu się to znudziło, bowiem przyszedł tutaj w zupełnie innym celu. Chciał jedynie wpakować się swojemu panu na łóżko. A gdy tylko to uczynił, chłopiec był bardzo zawiedziony. Nie zraził się jednak i postanowił również dołączyć do zwierzaka. Wtedy dopiero Gitarzysta lekko się przestraszył, ponieważ synek Olivii podjął się próby wejścia na łóżko. Zdecydowanie był jeszcze zbyt niski, by poradzić sobie z tym bez większych problemów. Tom w obawie, że chłopiec może spaść albo po prostu nie podołać takiemu wyzwaniu, od razu wyciągnął do niego rękę, chcąc mu w tym pomóc. Przede wszystkim dla bezpieczeństwa. Nie słyszał jeszcze  jego płaczu i na pewno nie chciał go słyszeć w najbliższym czasie.
Mały spojrzał niepewnie na jego wielką dłoń. Mimo wszystko chyba jego zaufanie było ograniczone, bo długo się wahał nim zdecydował się w ogóle go dotknąć.
- No dalej, mały… - Mężczyzna chciał go nieco bardziej zachęcić do przyjęcia jego pomocy. Co chyba poskutkowało, bo chłopiec po chwili chwycił go za palce, po czym już bez problemu udało mu się wdrapać na łóżko. A sam Tom nie umiał otrząść się z zachwytu po uczuciu, jakie go ogarnęło, gdy mała rączka zacisnęła się na jego palcach. Dotarło do niego, jak jeszcze wiele doświadczeń w życiu mu brakuje. Pięknych doświadczeń. Z uśmiechem obserwował, jak chłopiec porusza się na czworakach po jego łóżku, depcząc przy okazji również jego nogi, czego nawet nie mógł poczuć. I trochę go to zabolało. Naprawdę chciałby móc czuć, jak ten mały szkrab po nim chodzi. Nie skupiał się na tym jednak zbyt długo, bo wesołe gaworzenie chłopca znowu wypełniło jego sypialnie, gdy w końcu udało mu się usiąść przy psie i na nowo wytargać go za jego długie uszy.  Tom zaśmiał się, gdy jego zwierzach westchnął głęboko. – Nie pośpisz dzisiaj, kolego – rzucił w jego kierunku z szerokim uśmiechem. To naprawdę było urocze. I nawet nie wiedział kiedy te wszystkie negatywne uczucia, wątpliwości, te wszystkie myśli, pytania, które dręczyły go w nocy, zniknęły. Kompletnie już nie myślał o niczym. Liczyły się tylko te minuty, które wypełniał mały blondynek, siedzący teraz na jego łóżku. Nie mógł uwierzyć, że taki widok potrafi sprawić tyle radości. Jego humor poprawił się diametralnie. A synek Olivii przestał zupełnie być dla niego przerażający.
Żaden z nich nie zauważył, gdy Olivia zjawiła się w pomieszczeniu. W pierwszej chwili oniemiała widząc swojego syna siedzącego na łóżku Toma, który natomiast przyglądał się jego zabawom z psem. Jeszcze przed chwilą była przerażona, kiedy zauważyła, że Michael nagle gdzieś zniknął. A co gorsza, że prawdopodobnie udał się do sypialni Gitarzysty. Ten widok jednak sprawił, że jej obawy zniknęły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I nie mogła uwierzyć własnym oczom. Niespodziewana radość zalała jej serce a uśmiech sam wkradał się na twarz. Nie powinna reagować zbyt impulsywnie, bo przecież to wszystko jeszcze nic nie znaczy. Nie może robić sobie zbyt wielu nadziei, wyobrażać nie wiadomo czego. Powinna myśleć bardziej trzeźwo. Potrzebny jej dystans, by znowu się nie przejechać na swoich złudzeniach.
- Przepraszam cię… Dosłownie na chwilę spuściłam go z oka – odezwała się w końcu, zwracając jednocześnie na siebie uwagę i żwawym krokiem podeszła do łóżka. Tom spojrzał na nią zdziwiony, znowu nie wiedząc, za co te przeprosiny. – Obudził cię?
- Nie, skąd – zaprzeczył zgodnie z prawdą. – Był tak cicho, że nawet go nie zauważyłem.
- Nie myślałam, że mógłby tu zawędrować… - Olivia mimo wszystko wciąż czuła się lekko zakłopotana tą sytuacją, co było wyraźnie po niej widać.
- Daj spokój, przecież nic się nie stało. Pobawiliśmy się trochę a potem przyszedł Scotty i chyba mu się spodobał – oznajmił z uśmiechem, chcąc ją uspokoić. Nie widział powodu, by musiała czuć się z tym źle. – Ja też mu się chyba spodobałem – dodał jeszcze, nie ukrywając swojej dumy. Na co dziewczyna uniosła brew przyglądając mu się podejrzliwie.
- Nie myślałam, że jest tak bardzo ufny… Zwykle nie podchodzi sam z siebie do ludzi, których widzi pierwszy raz w życiu.
- On po prostu ma czuja – skwitował z przekonaniem. – Wyczuł, że jestem sławny, bogaty i do tego przystojny. Idealny materiał na kumpla. Chłopak wie, jak się ustawić – wyjaśnił z charakterystycznym dla siebie samouwielbieniem. Zdecydowanie dopisywał mu dobry nastrój, czym dziewczyna była wręcz zachwycona. Uwielbiała go takiego pewnego siebie nawet, gdy czasem odzywała się w nim jego narcystyczna natura. To był dobry znak.
- Do tego jaki zabawny i skromny.
- Mówię, ideał – wzruszył niewinnie ramionami, obdarzając ją swoim promiennym spojrzeniem.
- Mnie nie musisz tego mówić – rzekła z wymownym uśmiechem, choć brzmiało to całkowicie poważnie. Miało tak brzmieć. On również nie miał problemów z wychwyceniem tego a mrowienie w jego żołądku było tylko na to największym dowodem. – Chodź, łobuzie. Wystarczy ci tej samowolki – Zwróciła się do syna, od razu też biorąc go na ręce. – Mogę koparkę, czy będziesz się jeszcze bawił? – spojrzała na Toma, szczerząc się  przy tym do niego. Gitarzysta od razu zszedł na ziemię orientując się, że cały czas trzyma w ręce zabawkę. Zrobił tylko oburzoną minę i podał ją Olivii. – Śniadanie czeka w kuchni – dodała jeszcze i wraz z chłopcem, opuściła jego sypialnię. Mężczyzna zaśmiał się pod nosem kręcąc przy tym z dezaprobatą głową dla samego siebie. Czuł się jak dzieciak, ale chyba polubił to już. Zdecydowanie.
- I co o tym myślisz, kolego? – Poczochrał swojego psa po łebku, ale ten tylko uniósł na niego swoje ospałe spojrzenie. – Jak zwykle, zero wsparcia – mruknął bezradny i niewiele myśląc, odrzucił kołdrę na bok, by w końcu wstać i się trochę ogarnąć. Chciał zjeść śniadanie w towarzystwie Olivii, więc musiał się trochę sprężyć, by nie czekała na niego zbyt długo.

*

To niesamowicie dziwne uczucie, gdy w życiu z dnia na dzień pojawia się dziecko. Zazwyczaj przyszły rodzic ma czas, by się przygotować na tak wielkie zmiany, oswoić z myślą, że już za kilka miesięcy pojawi się niewinna istota, za którą stanie się odpowiedzialny. On nie miał takiej szansy. Syn Olivii pojawił się nagle, a Muzyk wcześniej nawet nie miał pojęcia o jego istnieniu. Był dla niego właściwie obcym człowiekiem. Niemniej, to wciąż wyglądałoby tak samo bez względu na to, kiedy by go poznał. Nadal byłby obcy, nadal musiałby włożyć wiele wysiłku, by zbudować jakąkolwiek więź z dzieckiem. Bo przecież, tego właśnie chciał. Tego potrzebowali. Skoro pragnął mieć Olivię przy sobie, spędzić z nią najbliższe  lata swojego życia… Już czuł się z siebie dumny, że jego pierwsza konfrontacja z Michaelem odbyła się bez żadnych szkód a chłopiec ewidentnie zdążył go obdarzyć sympatią i to ze wzajemnością. Miał nadzieję, że to się nie zmieni. A w każdym razie, nie pójdzie w tą negatywną stronę. Bo jak najbardziej, mogło się rozwijać. Istniała bowiem możliwość, że kiedyś pokocha to dziecko. Był pewien, że to się wydarzy, jeśli zdecydują się z Olivia na wspólne życie. Choć ledwo znał jej syna, już stał się dla niego ważny. Bo był częścią jej. Kobiety, którą kochał.
- Miejmy to już za sobą, Tom… Nie mam siły, by dłużej się dręczyć. Myślę, że ty też chcesz już mieć jasność – Przeniósł swoje spojrzenie na Olivię, która zdecydowała się jako pierwsza zabrać głos. Nie oznaczało to jednak, że nagle nabrała tyle odwagi. Ponieważ wciąż niesamowicie obawiała się tego wszystkiego, co mogło nastąpić. Mimo że Tom nie dał jej ani przez chwilę powodu do strachu, czy wątpliwości. Ona i tak czuła, że bez rozmowy nigdy żadne z nich nie zazna spokoju. Nie mogą udawać, że wszystko jest normalnie. Bo nie było. – Dziś odpowiem na wszystkie twoje pytania, nawet jeżeli te odpowiedzi miałyby sprawić, że każesz mi zniknąć ze swojego życia… - dodała nieco ciszej. Nie miała pojęcia, co by ze sobą poczęła, gdyby Tom faktycznie zdecydował się ją zostawić. I nie miała siły nawet o tym myśleć.
- A jeśli nie mam pytań? – odezwał się po krótkiej chwili, wprawiając brunetkę w niemałe zaskoczenie. To było niemożliwe. Nie mógł być… aż tak idealny. Wpatrywała się w niego, nie mogąc pojąć, dlaczego z jego ust nie pada masa zarzutów, wątpliwości, żądań odpowiedzi…
- Mam dziecko. Ma na imię Michael i ma 19 miesięcy. Miałam 19 lat, gdy go urodziłam… - Sama nawet nie wiedziała, w którym momencie i jak, słowa zaczęły wypływać z jej ust. Nie pytał o nic, ale chciała mu odpowiedzieć. Chciała, by wiedział. Może tylko, dlatego, żeby wszystko miedzy nimi było jasne… a może dlatego, by się przed nim usprawiedliwić. Bo jest tak wiele czynników, które mogłaby postawić ją w złym świetle. A ona tak bardzo nie chciała, aby ją w nim widział… - Wtedy, w Las Vegas, kiedy my… Chciałam ci powiedzieć, ale bałam się. Między nami nagle zaczęło się coś dziać… Było tak cudownie. Bałam się, że gdy ci powiem, przestanie tak być. Nie chciałam tego psuć… Nigdy nie czułam się szczęśliwsza, Tom – wyznała drżącym głosem a jej oczy wypełniły się łzami. Słuchał jej w milczeniu, lecz jego serce w piersi znowu biło dwa razy szybciej. W głowie na nowo rodził się chaos myśli. Ożywiły się w nim ponownie tak dobrze znane mu uczucia i emocje. – To wcale nie tak, że zostawiłam dziecko… że chciałam go opuścić i uciec z tobą. Nie zrobiłabym tego… nie zostawiłabym swojego syna. Nigdy… Jest dla mnie wszystkim. Ja po prostu… Mój Boże, wierzyłam, że w odpowiednim momencie będę mogła ci o nim powiedzieć i po prostu zabierzemy go ze sobą. To brzmi teraz tak żałośnie… Wierzysz mi? – Dopiero po tych słowach, otrząsnął się, powracając do rzeczywistości. Olivia patrzyła na niego zapłakanymi oczami, będąc niemal roztrzęsiona. Tak bardzo jej zależało, że przestawała panować już nad swoim ciałem. Emocje przejmowały nad nią kontrolę.
- Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mogłabyś go porzucić – rzekł bez grama wątpliwości w głowie, patrząc jej przy tym cały czas w oczy. – Liv… Wiem, że jesteś dobrą mamą. Najlepszą, jaką możesz być dla swojego syna.
- Skąd możesz… Prawie zginęłam, prawie go opuściłam… - wyszeptała, chowając twarz w dłoniach. Tom zacisnął na moment powieki, by sam zebrać w sobie siłę. Złe wspomnienia nie były odpowiednim kompanem przy tej rozmowie. Dodatkowo, nie mógł znieść tego, jak Olivia cierpi. Nie wiedział jakich powinien użyć słów, by móc jej ulżyć. Wesprzeć. Dać do zrozumienia, że już wszystko jest w porządku. Że to tylko przykra przeszłość, która nie musi mieć już dla nich znaczenia… tego złego. Bo jak najbardziej powinni wyciągać z niej wszystko co najlepsze i to garściami.
- Ale jesteś tutaj. Jesteśmy wszyscy… razem – Wyciągnął do niej rękę, by zdjąć z jej twarzy dłonie i zmusić do kontaktu wzrokowego. – Zobacz, jak daleko zaszliśmy… dzięki tobie. Tylko dzięki tobie… - mówiąc to, starł palcem kolejne łzy, które wypływały z jej oczu. Patrzyła na niego, nie mogąc wydobyć z siebie już głosu. A nawet jeśli, jakimś cudem, by jej się to teraz udało… nie było słów, które zdołałyby wyrazić to co czuła. I każde z tych uczuć, wywołał w niej on. Były one tak dobre, że sprawiały wrażenie jakiegoś złudzenia. Jakby to wszystko nie działo się w rzeczywistości… jakby było tylko pięknym snem. – Chodź do mnie, bo ja nie mogę podejść do ciebie… chcę cię przytulić.
Pociągnęła nosem, przecierając mokre policzki rękawem bluzki. W dalszym ciągu czekały na nią jego ciepłe, bezpieczne ramiona a ta myśl, nie pozwalała jej tego zignorować. Nie zwlekając, podniosła się ze swojego miejsca, by pokonać dzielący ich niewielki dystans i już po chwili siedziała obok niego, na kanapie, ufnie wtulając się w jego pierś. Gitarzysta przymknął powieki, gładząc ją delikatnie po plecach. Po kilku minutach ciało dziewczyny znacznie się uspokoiło a oczy nie wylewały już strumieni gorzkich łez. Nie chciał jednak jeszcze wypuszczać jej ze swoich objęć. Napawał się jej bliskością, nie mogąc się tym nasycić. Chciałby, żeby wiedziała, jak bardzo mu na niej zależy. Nie wiedział tylko w jaki sposób mógłby jej to przekazać. Nie był chyba jeszcze gotów do wyznania jej swojej miłości. Miał zbyt wiele wątpliwości… Potrzebował więcej czasu. Choć to mogło wydawać się śmieszne. Planował z nią poważną przyszłość a bał się swoich uczuć.
- Właściwie… mam tylko jedno pytanie – odezwał się dość niepewnie, przerywając panującą między nimi ciszę. Olivia oderwała się od jego ciepłego torsu, by móc obdarzyć go swoim spojrzeniem. Była trochę zdezorientowana i może nawet przestraszona. Bo jednak chciał się czegoś dowiedzieć. A nie miała pojęcia, jaki temat z jej życia poruszy.  Przed kilkoma minutami była w stanie opowiedzieć mu całą historię swojego życia a teraz znowu czuła, jakby coś ją blokowało. Nie zdawała sobie nawet sprawy, jak bardzo się myliła w kwestii pytań Toma. Szybko jednak rozwiał jej wątpliwości, jednocześnie kolejny raz zaskakując. – Zostaniesz ze mną? Na stałe… - Z trudem udało mu się zapanować nad swoim głosem, który nagle zaczął się łamać. To były tak ważne słowa, że nawet one budziły w nim przerażenie. Nie wierzył, że powiedział to na głos. Patrząc jej prosto w oczy. A wyraz jej twarzy ewidentnie świadczył o tym, że i ona nie mogła uwierzyć. Miała ochotę przetrzeć oczy, uszczypnąć się, zrobić cokolwiek, co potwierdziłoby realność tej sytuacji. Serca obojgu biły teraz w nienaturalnie przyspieszonym tempie i obydwoje mieli wrażenie, że słyszą je wzajemnie. Nie tego się spodziewała, ale jednocześnie nie mogła otrzymać od niego niczego lepszego. Euforia w ciągu sekundy zalała jej ciało, a w oczach na nowo stanęły łzy. Nie chciała już płakać, nie miała przecież powodu. Po prostu nie potrafiła pomieścić w sobie tego szczęścia. Kilka prostych słów, które poruszyły jej serce. Sprawiły, że życie zmieniło swój kolor. Strach nie był już głównym, dominującym nad pozostałymi uczuciami. – Tylko tyle… chcę.
- A ja… dlatego tutaj jestem, Tom – wydobyła w końcu z siebie tych kilka słów, nie wiedząc jak lepiej mogłaby wyrazić to, co chciała mu przekazać. – To wszystko trochę się pokomplikowało… ale tak naprawdę wydarzenia z Vegas nadal tkwią w moich wspomnieniach i mają dla mnie dużą wartość. Ja wcale nie zapomniałam… ani jednej chwili, którą tam razem spędziliśmy. Jakkolwiek to szalone i nieodpowiedzialne było… Chcę do tego wracać i cieszyć się tym nieustannie – Zakończyła niemal szeptem, jakby bała się usłyszeć brzmienia tych słów oprawionych własnym, rzeczywistym głosem.
To tylko kilka niepozornych wyznań, dla niego jednak były odzwierciedleniem jej najprawdziwszych, najszczerszych uczuć. I wcale nie potrzebował słyszeć teraz dwóch, magicznych słów, kierowanych właśnie do niego. W zupełności wystarczało mu to, co już otrzymał. Nigdy nie spodziewał się, że dostanie od niej, aż tak wiele. Zdecydowanie mógł zaliczyć tę chwilę do jednej z najbardziej poruszających w swoim życiu. I czuł, obydwoje czuli… tak silnie czuli, że w tym momencie zmienia się dla nich wszystko. Już nigdy nie będzie tak, jak było przed tymi kilkoma słowami, które padły tego dnia z ich ust. Już nigdy nie będzie tak, jak było przed tymi paroma uczuciami, czy myślami. Już nic, nigdy nie będzie wyglądało tak samo.
- Olivka… - Wypowiedział cichym, lekko drżącym głosem ulubione zdrobnienie jej imienia, którego nie miał odwagi używać od miesięcy. Bo przecież ten drobiazg znaczył dla nich obojga tak wiele, że nikt nawet, by ich o to nie śmiał podejrzewać. Patrzył w jej głębokie, niebieskie oczy i nie potrafił w żaden sposób odpowiednio dobrać słów. Nie był nawet pewien, czy w ogóle chce, cokolwiek jeszcze dodawać. Miał wrażenie, że już nie muszą mówić nic więcej. – Po prostu… Pocałuję cię teraz tak mocno, aż zabraknie ci tchu.

We got time,
So darling just say you'll stay right by my side.
We got love,
So darling just swear you'll stand right by my side*


***


*Christina Perri – Be my forever

Zapraszam na moje nowe opowiadanie, wyjątkowo o Billu, dość specyficzne.

Dziś moje 22 urodziny, więc chcę w prezencie 22 różne opinie na temat tego odcinka xD