Jestem z kolejnym odcinkiem, miał być w piątek, ale nie wiem, czy w piątek będę miała dostęp do Internetu. Poza tym... Ten poniedziałek jest tak beznadziejny, że postanowiłam umilić go nowym odcinkiem.
Cieszę się bardzo, że tak Was zaskakuję w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że jeszcze mi się to uda ;p Odcinek krótki, ale tak wyszło. Swoją drogą pisałam to baardzo dawno, bo jeszcze w 2012 roku, stąd takie daty, a nie inne w świecie bohaterów :)
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze, pozdrawiam ;*
Luty
2012
Oczekując
czegoś ważnego, co ma przynieść ze sobą ulgę, sprawić, że
jutro będzie lepsze… Nie myślimy o rozczarowaniu. I czasem, gdy
już nadchodzi ten upragniony moment czujemy jeszcze większy ból.
-
Wracamy do Los Angeles – oświadczył czarnowłosy chłopak
wrzucając jednocześnie torbę do bagażnika taksówki stojącej
przed hotelem, który chwilowo zamieszkiwał ostatnimi czasy.
-
Jak to do Los Angeles!? – brunetka stojąca na chodniku poczuła,
jak jej serce gwałtownie przyspiesza bicia i to nie z żadnych
pozytywnych emocji, ale zwykłego strachu.
-
Po prostu. Tam mieszkamy – odparł spokojnie nie rozumiejąc w
ogóle jej zdziwienia.
-
A co z moim rozwodem!?
-
Twoim rozwodem? – spojrzał na nią lekko poirytowany jej
egoistyczną postawą. Odkąd jego brat się wybudził mówiła
właściwie tylko o tym, jakby nic innego już się nie liczyło.
Jakby zupełnie nie dostrzegała, że Tom jest w totalnie złym
stanie psychicznym i nawet mu nie w głowie takie rzeczy. Ba!
Przecież on nawet nikogo nie chce widzieć na oczy. A pierwsze, co
jego „żona” od niego usłyszała, to urocze : wypierdalaj.
Zresztą tak jak każdy inny, który próbował się do niego
zbliżyć. Powodem jego rozdrażnienia, wulgarnego zachowania w
stosunku do innych było nic innego, jak wiadomość o kalectwie. Nie
potrafił się z tym pogodzić. Czuł się teraz inny, jakiś gorszy.
I odpychał od siebie wszystkich, którzy nieśli mu jakąkolwiek
pomoc, czy zwykłe, ludzkie wsparcie. Stał się niewdzięcznym,
egoistycznym dupkiem w ciągu zaledwie kilku dni. I z każdą chwilą
ten stan się pogłębiał. – On z nikim nawet nie rozmawia, a ty
liczysz teraz na rozwód!?
-
Ale przecież nie możecie mnie tak z tym zostawić!
-
Przykro mi Liv. Wracamy do domu, mam nadzieję, że tam Tom dojdzie
do siebie. Może wtedy się do ciebie odezwie w tej sprawie.
-
Ja rozumiem, że mu ciężko… Ale to tylko kilka formalności – w
jej głosie można było wyczuć już desperację. Wokalista z jednej
strony rozumiał ją doskonale, ale z drugiej wcale nie było mu jej
żal. W końcu sama była sobie winna. A dla niego w tej chwili
najważniejszy był brat i to, aby doszedł do siebie. Zdawał sobie
sprawę, że jeśli jego psychiczne nastawienie się nie poprawi, to
nic już nie będzie dobrze.
-
Przykro mi – powtórzył nie mogąc nic więcej dla niej zrobić.
Wtedy też drzwi wejściowe hotelu otworzyły się i zjawił się w
nich Tom na wózku pchanym przez swoją dziewczynę. Ten widok był
bardzo przygnębiający nawet dla pozornie egoistycznej Olivii,
której tak zależało na rozwodzie. Ale przecież nie miała złych
intencji. Rozwiązanie tej sprawy wiele by ułatwiło im wszystkim.
-
Co ona tu robi? – Gitarzysta warknął w kierunku brata, który
tylko westchnął ciężko nie odzywając się. Brunetka nie do końca
rozumiała zachowanie Toma, w sumie nawet Bill niezupełnie pojmował
czemu to akurat Olivia jest najbardziej potępiana przez jego
bliźniaka. Przecież nawet nie była winna temu wszystkiemu. Żadne
z nich nie rozumiało, co tak naprawdę kieruje starszym Kaulitzem. W
każdym razie dziewczyna czuła, że jest na przegranej pozycji i
może jedynie modlić się o cud. Chciałaby po prostu, żeby
wszystko poszło zwinnie, łatwo. Bez żadnych problemów. A żeby
tak było, niezbędna jest współpraca Toma…
-
Wracamy do domu Tom, nie będziesz musiał się więcej z nią
widywać – rzekła Ria obrzucając niebieskooką nieprzychylnym
spojrzeniem. Nie podobało jej się, że wciąż kręciła się koło
Toma. Niby pod pretekstem rozwodu… Jednak i tak czuła się
zagrożona.
-
Tak świetnie… zostańmy sobie na zawsze małżeństwem –
mruknęła pod nosem całkowicie załamana tą sytuacją. Nikt już
nie zwrócił na to uwagi, gdyż skupili się na przeniesieniu Toma
do samochodu. Dziewczynie nie pozostało nic innego, jak się poddać
na chwilę obecną. Musiała czekać… Tylko jak długo? I jak ma
żyć przez ten czas?
-
Odezwę się do ciebie jak coś – rzucił Wokalista. – Trzymaj
się.
-
Trzymaj się – powtórzyła kręcąc z niedowierzaniem głową. Nie
tak sobie to wszystko wyobrażała. I zapewne nie tylko ona jedna.
Potem patrzyła już tylko na odjeżdżający pojazd. A wraz z nim
odjechała jej wolność…
Tydzień
później…
Krople
deszczu uderzające o szybę były jedynym dźwiękiem, jaki
wypełniał niewielką, jasną kuchnię, w której przebywała
brunetka. Od dłuższego czasu siedziała samotnie przy drewnianym
stole z kubkiem gorącej czekolady i wpatrywała się beznamiętnym
wzrokiem w okładkę kolorowej gazety. Była już stara, jednak
dziewczyna wciąż zaprzątała sobie nią głowę. Choć bardzo
chciała, nie mogła skupić się na niczym innym. Z trudem udało
jej się w ogóle ukryć to wszystko przed swoją rodziną. Nie
chciała nawet myśleć, co by było, gdyby dowiedzieli się prawdy.
Chyba zostałaby potępiona do końca życia! Ona! Ta porządna,
ustatkowana, mądra dziewczyna. Ta, która zawsze mogła być wzorem
dla wszystkich. Z planami na przyszłość… A teraz? Nagle wszystko
stanęło dla niej w miejscu i kompletnie nie wie, w którą stronę
się ruszyć. To, co się stało nie może tak po prostu zniknąć. O
tym nie da się zapomnieć. Już nawet nie tylko przez ten
nieprzemyślany ślub. Bo przecież zdarzyło się coś znacznie
poważniejszego. Wypadek, w którym mogła zginąć. Mógł zginąć
on. I może nawet ktoś jeszcze, gdyby nie mieli tyle szczęścia…
Mogło być znacznie gorzej. A i tak już jest beznadziejnie… Być
może to właśnie ona zniszczyła temu chłopakowi życie. Może to
z jej winy wylądował na wózku.
-
Co tu tak cicho? – do pomieszczenia weszła niewysoka, starsza
kobieta o jasnych krótkich włosach z reklamówkami w rękach,
które zaraz postawiła na stole. – Mike śpi?
-
Tak, marudził dzisiaj – odparła brunetka podnosząc się ze
swojego miejsca, aby pomóc matce w rozpakowywaniu zakupów.
-
Wiesz, spotkałam Iana – na twarz kobiety wpłynął delikatny
uśmiech. – Myślę, że on coś dla ciebie szykuje – dodała nie
ukrywając swojego podekscytowania. Olivia natomiast uniosła wysoko
brwi nie bardzo rozumiejąc, co jej matka może mieć na myśli. –
No wiesz… Jesteście już ze sobą trochę czasu. Nie sądzisz, że
Ian chciałby ci się oświadczyć? – zasugerowała, co
spowodowało, że dziewczyna cała aż zdrętwiała.
-
Jak to oświadczyć? – powtórzyła nie mogąc wyjść z szoku.
Właściwie to nie same oświadczyny były problemem, ale bardziej
nieodpowiedni moment. Bo jak mogłaby przyjąć zaręczynowy
pierścionek, gdy jest oficjalnie związana z innym mężczyzną?
Tego właśnie się obawiała. Że w końcu wszystko zacznie się
komplikować przez ten jeden, głupi błąd.
-
Nie chciałabyś tego? Wiem, że jesteście młodzi… Ale chyba się
kochacie?
-
Nie wiem – mruknęła zdenerwowana. Teraz nawet nie wiedziała, czy
może ufać swoim uczuciom. To wszystko działo się zbyt szybko i
za wiele tego było. Chyba właśnie traciła kontrolę nad swoim
życiem.
-
Olivia, czy coś się stało? Jesteś ostatnio jakaś inna… -
kobieta z troską spojrzała na córkę, ale była w błędzie
sądząc, że dowie się czegokolwiek. W końcu dziewczyna nigdy nie
była wylewna w swoich uczuciach, a w ciągu ostatniego miesiąca
kompletnie już się w sobie zamknęła i nie chce nikogo do siebie
dopuścić.
-
To przez tę pogodę – rzuciła na odczepnego. – Wiesz, ja pójdę
na spacer.
-
Przecież pada…
-
Nie szkodzi, dobrze mi to zrobi – stwierdziła nie widząc wciąż
żadnych przeszkód i nie czekając już na reakcję matki udała się
do przedpokoju, gdzie założyła buty i kurtkę. Potrzebowała w tej
chwili świeżego powietrza i spokoju. Musiała po raz kolejny
wszystko przemyśleć. Choć zdawała sobie sprawę, że i tym razem
nic jej to nie da. Bo tak naprawdę, co ona mogła z tym wszystkim
zrobić? Tom nie chciał utrzymywać z nią kontaktu, nie dał jej
rozwodu tak szybko, jak tego oczekiwała. Widocznie jemu nie zależy…
I w sumie wcale mu się nie dziwi. Po tym wszystkim wylądował na
wózku, stracił dużo więcej niż ona… Więc niby czemu miałoby
mu zależeć na głupim rozwodzie? Może, gdyby wiedział, że to tak
wiele zmienia w jej życiu… Tylko, co go to też obchodzi!
Wszyscy
jesteśmy egoistami. Tylko czasami kogoś mocniej lubimy, kochamy…
I trochę bardziej nam na nich zależy. Czasami też jest nam przykro
i chcemy myśleć o innych, aby im ulżyć. Ale jakby nie patrzeć…
Nawet pomagając innym, wciąż jesteśmy egoistami. Bo jednocześnie
zagłuszamy swoje potrzeby…
Ostatni - pogrubiony - fragmencik jest idealnym podsumowaniem odcinka. Żal mi i Toma i Olivii, chociaż nie wiem, czego się teraz spodziewać. Do akcji pewnie wkrótce dołączy również Ian i wszystko się jeszcze bardziej skomplikuje. Ojacię... Będę miała o czym myśleć siedząc na zajęciach. Zdecydowanie powinnaś publikować w poniedziałki o tej porze! :D Pozdrawiam serdecznie. :*
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńPowiadomienie o tym odcinku trochę poprawiło mi nastrój tego badziewnego i najgorszego poniedziałku w moim życiu. Także dziękuję, że wstawiłaś :)
OdpowiedzUsuńTak jakoś... szybko leci ta akcja. Najpierw Tom w śpiączce, teraz już leci do LA, a Olivia już jest u siebie i jako-tako żyje własnym życiem. Mam nadzieję, że to nie wpłynie na to, że opowiadanie szybko się znudzi. Czytając Twoje "trzy miesiące" byłam pod ogromnym wrażeniem, teraz jest jeszcze lepiej :D Także myślę, że mam na co czekać :D
Jestem ciekawa, kiedy ten Bill się odezwie :)
Czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam! :*
Życzę dużo weny :)
Odcinek super :) W sumie nic nowego droga KA :*
OdpowiedzUsuńSzok totalny... Tomas na wózku ? :\ No nie wierzę, że mu to zrobiłaś :\
Eh ... Biedna Olivia, szkoda mi jej ! Nie powiem, że mogła by pomyśleć wcześniej, by nie miała takich kłopotów xd
No jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy kiedy wejdzie do akcji ten cały Ian xd .... Jestem bardzo ciekawa całej tej reakcji xd :D Muszę Ci powiedzieć, że znowu dostałam zawału :) :D :*
Poprawiłaś mi humor tym odcinkiem. Wiem że kalectwo Toma, to nic fajnego, ale mi jakoś ten odcinek poprawił nastrój :)
To ta pogoda jest taka do dupy ... XD
A co jest najlepszym lekarstwem na taką nudę? Czytanie twoich opowiadań, które bardzo kocham :*
Jezu .... Ja tu wyznaję miłość do literek, czym jaj jeszcze siebie samą zaskoczę :D :D
Więc... siadaj i pisz dalej, mam nadzieję, że już niedługo ( daje jakieś 10 dni ) pojawi się nowy odcinek :)
Czekam na następny odcinek... :*
Pozdrawiam i życzę weny twórczej <33 Całuski :*
No tak! Mnie nie ma, a Ty publikujesz! To chyba za to, że ja u siebie udostępniam jak Ty śpisz, prawda?! ;D Ehh.. No więc... ciekawy pomysł z niepełnosprawnym Tomem. Aż się chce czekać na dalszy bieg wydarzeń xD W sumie ciekawe dlaczego jest taki w stosunku do Olivii, skoro to głównie jego wina, nie jej... No, ale... Co do dalszej części odcinka. Przeczytałam o tym Ianie i oświadczynach i takie WTF?! ahhahaha. Jeszcze tego brakowało. Uroczo, no po prostu uroczo ^.^
OdpowiedzUsuńCZEKAM więc na nexta xD
BuŹka! ;*
Masz racje. Odcinek bardzo krotki! Teraz domagam sie odcinka najpozniej w niedziele!xd
OdpowiedzUsuńBiedny Tom ;c zostal kaleka ;c
I ta glupia Ria! Boszz. Jak ja jej nie lubie!
I Oivia kogos ma... i jeszcze chce sie jej odswiadczy ten caly Ian... lo matko...no to sie chlopak zdziwi...xd
Czekam na nowosc!
Cukiierkoowaa
Tak sobie czytam, czytam i tu nagle koniec, a moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Serio? Zdecydowanie za krótki, moja droga.
OdpowiedzUsuńWierzyć mi się nie chce, aż do teraz, że Tom jest na wózku (jesteś sadystką), ale wciąż mam w głowie jakiś dalszy przebieg tej historii i wierzę, że Tom szybko się z tego wygrzebie... nie wiem, może rehabilitacja lub jakiś cud postawi go na nogi? ;)
Olivii trochę współczuje, że wkopała się w takie tarapaty, mając do tego wszystkiego jeszcze faceta. I naprawdę pojęcia nie mam jak Ty zamierzasz to wszystko pociągnąć z Oliwią, Tomem i jeszcze Rią. To będzie bardzooo ciekawe ;))
Pozdrawiam i czekam na kolejny.
Ja sadystką? A kto uśmiercił ukochaną żonę Billa, jednocześnie robiąc z niego takiego gbura? ;p
UsuńOj tam, oj tam! Nie przesadzajmy, aż tak bardzo...
UsuńMoże i jestem sadystką (w mniejszym stopniu!), no ale cóż... taka już moja natura?
Ale Toma na wózku i tak nie jestem w stanie Ci wybaczyć! ;p
Już nie zważając na to, co ja robię u siebie w opowiadaniu ;)).
Żal mi Olivii, ma kogoś z kim chciałaby być, chce się jej oświadczyć, a ma przecież męża, którego nie kocha i z którym nie chce być ehh no i Tom też biedny, jejku jak mi go szkoda :( Jestem ciekawa jak to się potoczy, no zrobi się ciekawie jeśli Olivia powie temu całemu Ianowi, że jest mężatką xd
OdpowiedzUsuńSuper odcinek i bardzo chciałabym byc informowana... :) Ciekawe co teraz będzie się działo w życiu Toma i Olivii. Czekam na nexta Caroline :*
OdpowiedzUsuńWow, jestem w szoku - oczywiście nadrabiam z opóźnieniem, jak to ja, ale nadrabiam! :D. Bądź co bądź, tak jak już pisałam, jestem szczęśliwa, że mogę w końcu przeczytać coś od Ciebie od samego początku i niech mnie szlag trafi, skąd Ty bierzesz te pomysły? Motyw z małżeństwem jest genialny, cała ta pogmatwana sytuacja, jaką stworzyłaś, niepełnosprawny Tom (komentarz Agnes wywołał moją salwę śmiechu, szczególnie w sytuacji, gdy w jej opowiadaniu 1/4 Kaulitzowej rodziny nie żyje xd) i moje wiercące w brzuchu przekonanie, że to jeszcze nie koniec problemów i tak naprawdę wszystko się dopiero zacznie. Szkoda mi tej dwójki - każdy ma swoje życie i zupełnie przypadkiem zetknęli się ze sobą, przez co wszystko się spieprzyło... W pełni rozumiem Rię, choć jak widzę część czytelniczek za nią nie przepada - również byłabym wściekła, gdyby mój facet wziął sobie ślub z jakąś dopiero co poznaną dziewczyną, nawet w porywie chwili! Podziwiam więc i chylę przed nią czoła, bo pewnie bym się wypięła na takiego gnoja, a ona jeszcze chce się nim opiekować i akceptuje jego kalectwo.
OdpowiedzUsuńMam jednak dziwne wrażenie, że to wszystko nie zmierza donikąd, a ponieważ wiem, że bohaterem Twoich opowiadań jest Tom, przeczucie każe mi sądzić, że ten ślub może nawet nigdy nie zostać odwołany... :D.
Pozdrawiam, weny i częstszych publikacji tutaj życzę! ;).
CZEŚĆ
OdpowiedzUsuńJESTEM NOWA I OD RAZU MOGĘ POWIEDZIEĆ, ŻE PODOBA MI SIĘ TEN BLOG.
TH POZNAŁAM W ZASADZIE NIEDAWNO, ALE OD RAZU I9CH POKOCHAŁAM.
DOBRA, ALE DO RZECZY...
BIEDNY TOM, WSPÓŁCZUJĘ MU.
OLIVIA SIĘ CHYBA PRZELICZY, COŚ MI SIĘ WYDAJE.
NIE WIEM CZEMU, ALE MAM WRAŻENIE, ŻE BĘDZIE NIEZŁY DYM.
ROZDZIAŁY BOSKIE
WENY ŻYCZĘ.
PS.ZAPRASZAM DO MNIE
ie-by-kotek.blogspot.com
adam-and-tommy-love.blogspot.com
Hm, a jednak spełniała to co ci w duszy gra. I dobrze, szanuje takich pisarzy, bo czasem nawet za sprawą jednego komentarza można zacząć układać sobie na nowo całe opowiadanie. Ciekawe co kieruje starszym Kaulitzem, że tak nie może znieść towarzystwa Olivii. Odraza? Strach? Nienawiść? Ile emocji kryje się w tym jego posklejanym przezroczystą tasiemką sercu? (Może kiedyś zostanę filozofem :D, jednak wracając do odcinka). Przeprowadzają się do LA, ale czemu tak szybko? A Olivia? Co ona zrobi ze sprawą rozwodu? Jest tyle pytań teraz w mojej głowie, że trochę się boje iż wybuchnie. Zgadzam się z dopiskiem na samym końcu, jesteśmy egoistami, każdy znam, jedni na dobry sposób inni na źli, ale w każdym z nas drzemie też zrozumienie i oby każdy mógł je dostrzec.
OdpowiedzUsuń