- To wszystko
wydaje się teraz takie piękne, Tom… Ale nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że
jestem dziewczyną po przejściach. Ja wiem – Uniosła dłoń uciszając go jej
gestem, nim ten zdołał w ogóle rozchylić usta, by cokolwiek powiedzieć. – Każdy
w życiu przez coś przechodzi, to jest nieuniknione. Nie ma ludzi nieskazitelnie
szczęśliwych… Ale jest część tych, którzy przeżywają pewne tragedie,
odmieniające ich całe życie.
- Czy to coś
zmienia?
- Mam nadzieję, że
nie – odparła niepewnie. Była już tak bliska wyjawienia mu całej prawdy, tak
niewiele brakowało, by runęły między nimi wszystkie mury. Coś jednak wciąż
zaciskało się na jej gardle, nie pozwalając wyznać niczego więcej.
- Mimo tego, nadal
chcę być częścią twojego życia. Wybrałem Olivkę po przejściach, a nie tą sprzed
nich. Zauroczyłaś mnie sobą taką, jaka jesteś teraz – Objął dłonią jej
policzek, gładząc go czule. Choć jej oczy zaszły łzami, poczuła się szczęśliwa,
słysząc od niego te słowa. Nie musiała obawiać się, że czarne chmury
przeszłości zaleją deszczem nowy, lepszy rozdział ich życia. Wierzyła mu. –
Tylko ciebie chcę.
-
Pachniesz, jak ta zapachowa zawieszka do samochodu - Gitarzysta przesunął nosem
po nagiej skórze na ramieniu dziewczyny. Przeszył ją przyjemny dreszcz, gdy
poczuła na sobie ten subtelny dotyk w połączeniu z ciepłem, które od niego
biło. Ustąpiło to jednak miejsca rozbawieniu, wywołanemu słowami, które padły z
jego ust.
-
Wszystkim kobietom prawisz tak oryginalne komplementy?
-
Nie, tylko tym, które pachną jak zawieszka do samochodu - odparł z powagą, ale
po chwili również parsknął śmiechem. - Dobra... ale naprawdę tak pachniesz.
-
Dobrze, że chociaż nie śmierdzę.
-
To prawda, jest to znaczący plus w tej sytuacji.
-
I zawsze możesz zawiesić mnie w swoim samochodzie. Nie ma to, jak taka
wielofunkcyjna kobieta.
-
Nie mogłem trafić lepiej – podsumował i choć w dalszym ciągu wesołe uśmiechy
nie schodziły z ich twarzy, można było bez problemu wyczuć w tym zdaniu
wystarczającą ilość powagi. Pozwalało to Olivii czuć się wciąż niezwykle wyjątkowo.
Lekko onieśmielona uczuciem, z którym Muzyk wcale się nie ukrywał, ułożyła
głowę na jego piersi, wsłuchując się w przyjemny dźwięk bicia serca. Mężczyzna
objął ją ramieniem, przyciskając mocniej do siebie. Wolną ręką odnalazł jej
drobną dłoń, by spleść ze sobą ich palce. Ten wieczór mógłby nigdy się dla nich
nie kończyć. Wszystko wydawało się takie proste a ich umysły i ciała takie
beztroskie. Żadne z nich nie potrzebowało nadchodzącego dnia, pełnego
niewiadomych. Nie byli pewni, czy mają w sobie na tyle siły, by się zmierzyć z
codziennością życia. Z drugiej strony jednak, nie mogli tkwić w miejscu. Nie
teraz, gdy wszystko między nimi zaczęło się zmieniać. Gdy stali się dla siebie
najważniejszymi osobami na świecie.
-
Powinnam iść już do siebie – powiedziała cicho, nie zapominając wcale, że jej
synek śpi za ścianą i w każdej chwili może się zbudzić, a wtedy nie ujrzy obok
swojej mamy. Czuła się, jakby popełniała zbrodnię, spędzając czas w sypialni
Toma, zamiast czuwać przy swoim dziecku. Ale czy naprawdę, to było takie złe?
-
Wiem, ale wcale nie chcę cię wypuszczać ze swoich ramion – wyznał, mając
świadomość, że i tak nie zdoła jej przy sobie zatrzymać tej nocy. To tylko
skłaniało go do myśli o ich przyszłości i kolejnych zmianach, które powinny
nastąpić. Mały Michael powinien mieć swój pokój, albo chociaż swoje własne,
bezpieczne miejsce do spania. Bo nie miał żadnych wątpliwości, że miejsce
Olivii jest u jego boku.
-
A ja wcale nie chcę byś mnie z nich wypuszczał.
Podniosła
głowę, podsuwając się wyżej, by ich twarze mogły znaleźć się na podobnej
wysokości. Uśmiechnęła się do niego czule, przyglądając się jego twarzy. Nie
był pewien, czy to co poczuł w tym momencie, jest w stu procentach prawdziwe,
czy może znowu ogarnęło go jakieś złudzenie. Ale widział w jej
oczach miłość. I tak bardzo trudno było mu uwierzyć, że zdołała go
nią obdarzyć.
Opuszkami
palców dotknęła jego policzka, pieszcząc szorstką skórę na jego twarzy. Jej
dotyk był tak przyjemny i kojący, jakby swoimi dłońmi
odprawiała najpiękniejszą magię, wprawiając go w stan błogości.
Przymknął powieki, rozkoszując się tą chwilą, dopóki jeszcze ją miał. Olivia
badała dokładnie każdy milimetr jego twarzy, zapamiętując jej strukturę. Był
tak nieziemsko cudowny. I nie umniejszał temu bujny zarost, który już dawno
wymknął się spod czyjejkolwiek kontroli. Przysunęła się jeszcze bliżej, aby
tylko móc sięgnąć jego ponętnych ust, które tak dziś kusiły ją przez cały
dzień. Czuła, że nie wytrzyma kolejnych minut bez zasmakowania ich. Nie mogła
dłużej czekać na jego inicjatywę, gdy sama w głębi wręcz drżała z pragnienia.
Lepszego momentu już nie będzie, a ona nie widzi powodu, dla którego miałaby
sobie tego odmawiać.
Obrysowała
jego wargi, wywołując tym ruchem niemałe poruszenie w organizmie Toma. Ten
jednak trwał wciąż z zewnątrz niewzruszony, pozwalając jej na wszystko. Miał
tylko cichą nadzieję, że na tym się nie skończy. Przywykł już do tego, że to
Olivia rozdaje karty. Godziło to jego honor, jako mężczyzny, ale póki co wolał,
by to od niej głównie zależały ich losy. W końcu była dużo bardziej
zorganizowana, świadoma. To ona zawsze stawiała go na przysłowiowe nogi.
Oczywiście nie miało być tak już zawsze. Mimo wszystko Tom Kaulitz nadal jest
mężczyzną i będzie musiał odzyskać swoją pozycję. Gdy tylko będzie na to
gotowy. Tymczasem nie przeszkadzała mu obecna sytuacja. Czuł się pewniej, gdy
Liv wychodziła z inicjatywą, nie musiał się wtedy obawiać, że zrobi coś
niewłaściwego. Wiedział wtedy, że dziewczyna jest bardzo zdeterminowana i
bierze to na co ma ochotę. Nie zamierzał w żaden sposób jej tego
utrudniać.
Pocałowała
go krótko, lecz jego usta tego wieczoru przyciągały do siebie jak magnez. Nie
potrafiła się od nich oderwać, co od razu poczuł, gdy się do nich namiętnie
przyssała. Nie będąc jej dłużnym, ułożył dłonie na jej talii, zsuwając je od
razu na pośladki, za które podsunął ją jeszcze wyżej. Teraz niemal leżała na
nim, wciąż spijając całą słodycz z jego warg. Objęła jego twarz
dłońmi, nie pozwalając mu na zaczerpnięcie zbyt wielu oddechów. Jej język prowadził
dzikie tańce wraz z jego nad czym stracił już kontrolę. Pozwalał jej się
rządzić nawet w swoich ustach, ale nie zamierzał być zbyt potulny. Korzystając
z okazji, przesunął dłońmi po jej nagich udach wdzierając się zaraz pod koszulę
a stamtąd niedaleko już mu było do jej pośladków. Podczas, gdy Olivia była
całkowicie pochłonięta jego ustami, on podważył materiał jej bielizny, by mieć
dostęp do jej nagiej skóry. Dopiero, gdy zacisnął ręce na jej pośladkach,
dziewczyna zorientowała się, że jej towarzysz też nie próżnuje. Oderwała się od
niego, czując jak podniecenie gwałtownie wstrząsnęło jej ciałem za sprawą jego
mocnego dotyku. Spojrzała mu w oczy, dostrzegając w nich ten specyficzny blask.
Znała go dobrze jeszcze z początków ich znajomości. Między innymi właśnie tym
ją urzekł. Tą dzikością w swoich oczach.
-
Próbujesz mnie zatrzymać? - rzuciła zadziornie, wiedząc do czego prowadzą jego
zagrania. Jeszcze przed paroma sekundami zdawał się być taki niewinny, a teraz
czuła jego ręce na swoich pośladkach. I to uczucie doprowadzało ją do
obłędu.
-
Nie muszę, sama się już zatrzymałaś.
-
Ale nie planowałam... och...
-
Hm?
-
Dlaczego mam wyrzuty sumienia?
-
Jakie?
-
Że jestem tu z tobą, zajmujemy się sobą... a moje dziecko śpi za ścianą,
zupełnie samo w nadal obcym dla siebie miejscu.
-
Przecież nie dzieje mu się żadna krzywda, a ty nadal jesteś moją żoną. Co jest
w tym niewłaściwego?
-
Ale żeś wyciągnął argument z tą żoną - Dźgnęła go palcem w klatkę piersiową,
uśmiechając się mimowolnie. Nigdy wcześniej nie mówił o tym tak otwarcie. To
był raczej wciąż temat tabu, a przynajmniej tak jej się wydawało do tej
pory.
-
Tak naprawdę nie potrzebujesz argumentów, by tu być - Przeniósł ręce z powrotem
na jej talię, przyciągając ją ponownie do siebie. - Myślałem, że nie trzeba cię
do tego przekonywać.
-
Ja też... ale to wszystko wygląda zupełnie inaczej, gdy ma się przy sobie
dziecko.
-
Możesz go tutaj po prostu przynieść i położyć między nami - stwierdził,
wpatrując się w jej zatroskaną twarz. Jeśli przed paroma minutami wszystko
wydawało się takie proste i beztroskie, to właśnie minęło. Rozprysło się w
powietrzu i nie wiadomo nawet, w którym momencie.
-
Tutaj? - Spojrzała na niego zaskoczona. Nigdy, by jej to nawet do głowy nie
przyszło. A już na pewno nie spodziewała się, że jemu wpadnie i zaproponuje coś
podobnego.
-
Tak,to duże łóżko. Pomieści nas wszystkich, włącznie z psem - Wzruszył
ramionami nie widząc żadnego problemu. Ta propozycja przyszła mu z niebywałą
łatwością, nawet nie musiał się nad tym zastanawiać. To było dla niego niemal
oczywiste w przeciwieństwie do Olivii, która zdawała się być nadal w wielkim
szoku.
-
Ale... Naprawdę nie będzie ci to przeszkadzało?
-
A w czym ma mi to przeszkadzać? - uniósł zawadiacko brew do góry. - Raczej ty
powinnaś się zastanowić, bo wiesz... nie będziesz mogła już tak zachłannie
maltretować moich ust - dodał jeszcze z chytrym uśmiechem. I tym razem oberwał
z pięści w ramię, co wcale nie było takie delikatne mimo iż Olivia była drobnej
postury.
-
Coś ci się nie podobało?
-
Ależ nic takiego nie mówię. Przeciwnie... Bardzo mi się podoba, gdy jesteś taka
napalona.
-
Nie byłam.... wcale napalona! - zaprzeczyła gwałtownie, niemal się przy
tym zapowietrzając z oburzenia. - To chyba ty! Wciskasz łapy, gdzie nie
trzeba!
-
Ależ moje łapy są zawsze tam gdzie trzeba.
-
Głupi jesteś.
-
Dobrze, że ty jesteś chociaż mądra.
-
Tak ci się tylko wydaje, umiem świetnie udawać - skwitowała z przekonaniem,
wcale nie zamierzając przestawać się z nim droczyć. Prawdopodobnie to jedna z
lepszych rozrywek, właśnie to pokochała.
-
We wszystkim jesteś taka świetna, coraz bardziej mi się to podoba.
-
Za bardzo mnie idealizujesz, za jakiś czas będziesz rozczarowany.
-
Gdybym miał być, byłbym już dawno. Nie znamy się od dziś.
-
Przestań mnie macać, Tom - mruknęła stanowczo, gdy jego silne dłonie przesunęły
się wzdłuż jej talii, powodując przyjemny dreszcz na ciele.
-
Nawet nie wiesz, jak cudownie jest móc cię dotykać bez żadnych barier.
-
Bardzo szybko się ich wyzbyłeś.
-
A ty nie?
-
Prawdopodobnie nigdy ich nie miałam.
-
To chyba czas, bym i ja przestał się ograniczać - rzekł dość niepewnie, gdy
serce zabiło mu mocniej na samą myśl o tym, co chciał jej wyznać. Patrzyła na
niego uważnie, niczego jeszcze nieświadoma. Jego twarz nie zdradzała zbyt wiele.
Tylko oczy mówiły, jak bardzo jest w nią wpatrzony. Jakby sam nie wierzył, że
ktoś taki może istnieć naprawdę. - Boisz się poważnych deklaracji, Liv? -
zapytał całkiem poważnie, zmieniając tym całkowicie panujący między nimi
nastrój.
-
Przecież to ty się ich boisz - zauważyła sprytnie, posyłając mu swój delikatny
uśmiech.
-
Przy tobie chyba nie muszę się już ich bać.
-
Zgadza się - potwierdziła bez wahania. - Więc... chcesz mi coś powiedzieć? -
Pociągnęła temat, czując jak coś powoli ściska jej żołądek. Dokładnie w taki
sam sposób, jak za każdym razem, gdy ma wydarzyć się coś ważnego. Zupełnie,
jakby już wiedziała, co za chwilę usłyszy z jego ust. Może ona sama nie do
końca, ale jej serce bez wątpienia i wyraźnie dawało o tym znak.
-
Nie pamiętam kiedy ostatni raz to robiłem...
-
Być może nie było to warte zapamiętania...
-
Chyba powinno wyglądać to zupełnie inaczej.
-
Jak?
-
Nie tak... nie tak zwyczajnie.
-
A może to tylko dobra wymówka?
-
Może tak.
-
Pójdę do Mikie'go - Zadecydowała, tracąc już nadzieję, że usłyszy od niego
cokolwiek. Widocznie wciąż potrzebował czasu, tylko sama nie wiedziała na co.
Było jej przykro, a nawet odczuwała złość. Bo chciała, by chociaż ten jeden
krok wyszedł od niego. Tylko tyle było jej potrzebne, może tym razem oczekiwała
zbyt wiele.
Zsunęła
się z niego, nie dając po sobie poznać, że coś jest nie tak. A przynajmniej
bardzo się starała, by niczego nie zauważył. Niemniej, mężczyzna nie musiał
dostrzegać żadnych wskazówek, mając własne sumienie i uczucia. Wiedział, że ta
rozmowa nie powinna się tak skończyć. Nie to było celem. Znowu miał spieprzyć
sprawę? Znowu stchórzyć? Może najwyższy czas zacząć działać, a nie tylko myśleć
o działaniu.
-
Oli...
-
Hm? - mruknęła jedynie, siedząc do niego plecami. Nie zamierzała się odwracać,
aby przypadkiem nie wyczytał czegoś z jej oczu. Nie powinna tak tego
przeżywać, wiedziała o tym. Jednak to było silniejsze. Kilka głupich słów, a
tak wiele zmienia. Czasem potrafią obrócić całe życie o 180 stopni.
Milczał
jeszcze przez chwilę, ale poczuła, jak dotyka jej dłoni. Przymknęła powieki,
gdy przyjemne ciepło rozlało się po jej sercu wyzbywając z niej wszelkie
niedorzeczne wątpliwości.
-
Kocham cię, Olivka.
Czekała
na to tak długo, a teraz gdy stało się rzeczywistością, odebrało jej mowę.
Widocznie nie wierzyła w niego na tyle mocno, by przygotować się na to, że
właśnie tego wieczoru usłyszy wyznanie miłości.
-
I czuję, jakbym kochał cię od zawsze...
Odwróciła
się do niego, będąc już dogłębnie poruszona. O ile marzyła usłyszeć od niego te
dwa słowa, o kolejnych nawet nie śniła.
-
Jeszcze wczoraj bałem się ciebie dotknąć, to wszystko między nami jest takie
świeże... wydaje się takie kruche i łatwe do zniszczenia. Nie chciałbym stracić
tego, nim w ogóle zdąży to rozkwitnąć...
Słuchała
go z uwagą, ale jednocześnie walczyła z buzującymi w niej emocjami. Z jednej
strony rozumiała go doskonale, lecz z drugiej... Do cholery, o czym on pieprzy?
Przecież ważne jest tu i teraz. Czy to nie było niegdyś jego mottem?
Sama
nie mogła znaleźć słów, a zapewne, gdyby je znalazła, to wstrząsnęłaby nim porządnie.
Zamiast tego jednak, wdrapała się z powrotem na łóżko i chwyciła mocno, obiema
rękami jego twarz przyciągając do siebie, by następnie spojrzeć mu głęboko w
oczy i obdarzyć najbardziej namiętnym pocałunkiem, na jaki kiedykolwiek było ją
stać.
oddam wszystko za nowy odcinek *-*
OdpowiedzUsuńJak fajnie, że jesteś! I choć kazałaś na siebie długo czekać, warto było! Jejku, ten odcinek, mimo że jednowątkowy, jest przepełniony emocjami do granic możliwości. Tekst z zawieszką samochodową zrobił mi wieczór, naprawdę xD I Tom w końcu powiedział Olivii, co do niej czuje. Otworzył się przed nią i teraz powinno być już z górki, bo po tym wszystkim, co przeszli, zasługują na spokój.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! :*
Ale super odcinek :) wreszcie sie im układa i bardzo mnie cieszy fakt iż Tom wreszcie powiedział co do niej czuje czekam na kolejny odcinek :)
OdpowiedzUsuńPłaczę... i brak mi słow, to jest słodkie, fantastyczne i takie... ohhh.
OdpowiedzUsuńOh, w końcu padły te słowa ! Z niecierpliwoscią czekam na kolejny odcinek !;)
OdpowiedzUsuńW końcu mogłam przeczytać kolejny odcinek mimo wszystko ;) Jestem raczej osobą bardzo zagłębiającą się w uczucia i uwielbiam o nich pisać, mówić i czytać. Odgrywają u mnie najważniejszą rolę i raczej się to nigdy nie zmieni. Uwielbiam czytać każde Twoje opowiadanie choć przyznaje, że teraz czytam je po bardzo długiej przerwie. Uczucia i emocje w jaki opisujesz są niesamowite. Ich wypowiedzi i sposób w jaki to sobie okazują jest wprost idealny jak dla mnie. Jednocześnie jest romantycznie ale też wprowadzasz elementy i momenty neutralne sprawiające rozbawienie i pełen uśmiech u czytelnika.
OdpowiedzUsuńMyślę, iż Liv wraz z Tomem są w pełni gotowi, by stworzyć wspólną rodzinę. Zapewne będzie to nie lada wyzwanie i ciężkie dla nich obojga choć wydaje mi się, że synek Liv zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu jak i najważniejsze nie reaguję źle nie Toma. Jego pozytywizm w nowej sytuacji jest prost niewyobrażalny. Nie każde dziecko potrafi tak szybko to zaakceptować. Mam nadziej, że się im uda i będą tworzyć razem szczęśliwą i kochającą się rodzinę, bo w to właśnie wierze ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek, w którym zapewne ukażę się z lekka więcej. Ściskam i życzę dużo weny ;)
No i mam nadzieje, że nie przeraził Cię mój długi komentarz ! ;)
Oh, dlaczego przeczytałam odcinek po dwóch miesiącach? Jak to się w ogóle stało, przecież... Oh, nieważne... Po prostu jestem dumna z Toma. Wreszcie się otrząsnął i przestał się bać, a Olivka... Ona od początku wydawała się być spoko. Tylko teraz chcę więcej i więcej, a przecież przeczytałam przed chwilą rozdział i naprawdę nie mam pojęcia dlaczego teraz, a nie we wrześniu, no ale cóż. Dobrze, że w ogóle się do niego dokopałam i w spokoju mogę uśmiechać się do telefonu. I czekam z niecierpliwością na więcej i więcej, chociaż wiem, że wszystko zależy od Ciebie, a ja jestem chciwa... Ściskam i życzę duuuużo weny ;)
OdpowiedzUsuń