sobota, 9 stycznia 2016

30. "Wo du bist..."

Nadszedł kolejny przełomowy moment w życiu Olivii  i bynajmniej było nim wyznanie miłości, które padło zeszłego wieczoru z ust Muzyka. Choć do tej pory sądziła, że już nic nie mogłoby jej poruszyć bardziej. Myliła się. Bowiem to co ujrzała tuż po przebudzeniu, przyprawiało ją o szybsze bicie serca. Łzy wzruszenia cisnące się do oczu, zaskoczyły ją, zważywszy, że jeszcze wczoraj nie odczuwała tak gwałtownych emocji. A przecież sama przynosiła swojego synka do sypialni Toma i sama układała go między nimi. Dopiero teraz tak naprawdę dotarło do niej, jakie to cudowne i jak bardzo, gdzieś w głębi siebie, o czymś takim marzyła. Banalna sytuacja, ale za to, jak poruszająca. Nie mogła uwierzyć, że to stało się rzeczywistością.
Tom wciąż spał niczego nieświadomy, podobnie jak Michael. Obydwaj beztroscy i niewzruszeni. W tym momencie byli najpiękniejszymi i najsłodszymi istotami na ziemi, z czego nawet nie zdawali sobie sprawy. Olivia nie mogła oderwać od nich oczu. Tom leżący na plecach i Mike tulący się do jego ramienia. Chłopiec w trakcie snu zdążył zgubić swój smoczek i spał teraz z otwartą buźką, przyciśniętą do skóry mężczyzny, która już błyszczała od śliny malucha. Dziewczyna nie mogła powstrzymać cichego chichotu, ten obrazek, aż prosił się o zdjęcie. Ich pierwsze, wspólne zdjęcie. Niewiele myśląc, sięgnęła po swój telefon i weszła w aplikację aparatu, nim którykolwiek z nich, by się obudził. Dla pewności, zrobiła kilka zdjęć. A jedno z nich od razu ustawiła sobie na tapecie. Dwaj najważniejsi mężczyźni jej życia.
Uśmiech nie schodził jej z twarzy, dostała niesamowitego zastrzyku pozytywnej energii, z którą na tę chwilę nie bardzo wiedziała, co ma zrobić. Było jeszcze dosyć wcześnie, a nie chciała też zostawiać swoich chłopców. Przecież byli tacy uroczy, mogłaby patrzeć na nich całą wieczność. Tymczasem jednak odłożyła telefon na szafkę, a sama wróciła na swoje poprzednie miejsce kładąc się obok Mikiego. Przysunęła się, jak najbliżej mogła i objęła ramieniem zarówno swojego synka, jak i Toma, układając swoją dłoń na jego prawych żebrach. Przesunęła nią po ich linii, nie mogąc oprzeć się ciepłu jego skóry.

Ten młody bóg, jest Twój. Jakie to uczucie?

Zagryzła wargę, wtulając swoją twarz mocniej w poduszkę. Musiała przestać myśleć o tym, co niewłaściwe. W końcu tuż obok leżało także jej dziecko. Teraz rozumiała bez żadnych dodatkowych tłumaczeń, dlaczego odradza się rodzicom dzielenia łóżka z dziećmi. To całkiem logiczne mimo całej miłości, jaką darzy się swoje pociechy. Niemniej, z drugiej strony, trudno jest sobie również odmówić takiego cudownego widoku, jak maleństwo tulące się do swojego... ojca. Ojciec. To słowo nigdy nie brzmiało bardziej poważnie, aż coś ścisnęło ją w środku. Chyba obydwoje powinni liczyć się z tym, że ta kwestia niebawem pojawi się w ich życiu. Tak wiele nieomówionych sytuacji tkwi wciąż między nimi. I ta obawa przed poruszeniem tematu, którejkolwiek z nich. A nie powinni się bać, już niczego.
Nagłe dźwięki z głębi mieszkania wyrwały ją z zamyślenia. Odwróciła się niespokojnie spoglądając w kierunku drzwi od sypialni. Był to odruch, który na niewiele jej się zdał, gdyż w dalszym ciągu nie wiedziała, co jest przyczyną dobiegającego ją hałasu.
Ostrożnie wysunęła się spod kołdry, by nie zbudzić w żaden sposób śpiących chłopców. Naciągnęła swoją szeroką koszulkę najbardziej, jak się tylko dało i na bosych stopach przemierzyła przez sypialnię, następnie wychodząc do przedpokoju. Po cichu zamknęła za sobą drzwi i rozejrzała się badawczo dookoła siebie, ale  dźwięk ewidentnie docierał z kuchni. Mogła spodziewać się tylko jednej osoby, więc nie bała się stawiać kolejnych kroków. Jedyne co ją nieco hamowało, to jej skąpy strój. Nie chciała paradować przed Billem z nagimi udami, ale zanim do tego doszła, było już za późno. Wokalista sam wyłonił się z pomieszczenia, uprzedzając jej jakiekolwiek działania.
- Cześć, sorry, że tak bez uprzedzenia...
- Przecież to twoje mieszkanie - Przypomniała mu nim zdążył się na dobre rozgadać.
- Wiem, ale... Tom prosił bym przez jakiś czas dał wam trochę luzu.
- Luzu? - uniosła brew, nie do końca wiedząc, co jej... chłopak, mężczyzna, mąż...? Co jej ukochany mógł mieć na myśli. - Naprawdę nie musisz się skradać do własnego mieszkania. Właściwie powinieneś tu już wrócić. Z Tomem jest znacznie lepiej... Sam wiesz, nasz plan powiódł się. Co prawda wynikły też skutku uboczne... Ale nie jest to nic szkodliwego, więc...
- Bardzo się cieszę, że zaczęło się wam układać - Tym razem to on jej przerwał, uśmiechając się przy tym ciepło. – Po cichu zawsze na to liczyłem.
- Na co? – zmrużyła groźnie oczy, bacznie go obserwując. – Cały czas coś knułeś za moimi plecami?
- To za dużo powiedziane. Przecież tak naprawdę nic nie robiłem, nie? To wszystko działo się samo. Ja tylko odsunąłem się na bok.
- Ech, mogłam się domyślić, że nie chodzi tylko o to, by Tom stanął na nogi – skwitowała z uśmiechem. Ten niewinny wyraz twarzy Billa mówił jej wszystko. – Co właściwie skłoniło cię do zjawienia się tutaj tak rano?
- Ciekawość.
- Serio? – parsknęła. – Mój Boże…
- No co? Tom już zbyt długo nie zdradzał żadnych szczegółów. Musiałem w końcu sam zobaczyć, co się tutaj dzieje. Podobno macie dziecko! – oznajmił nie ukrywając swojego poruszenia w głosie.
- Mamy..?
- To znaczy… Ty masz. Ale teraz jakby wy macie… Co za różnica? Dziecko to dziecko.
- Mimo wszystko, dość znacząca – mruknęła. – W każdym razie, może napijemy się kawy i porozmawiamy na spokojnie? – zaproponowała, dochodząc do wniosku, że rozmawianie na środku przedpokoju nie było zbyt komfortowe.
- Jasne. A Tom jeszcze śpi? – zapytał, udając się za Olivią do kuchni. Dziewczyna od razu wstawiła wodę i dodatkowo zaczęła przygotowywać jakieś śniadanie. Sama była głodna, jak wilk, a zapewne Tom również chętnie coś zje, gdy wstanie. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem na samą myśl o tym, że może mu zrobić śniadanie. Nie robiła tego po raz pierwszy, ale przecież teraz wszystko było inaczej. Nawet przygotowanie śniadania specjalnie dla niego wywoływało masę różnych, przyjemnych odczuć. Jeszcze nie do końca rozumiała, o co właściwie w nich chodzi, ale podobało jej się to. To niemal tak, jakby już tworzyli cudowną, szczęśliwą rodzinę. Jakby nigdy wcześniej nie byli rozdzieleni, jakby nic złego im się nie przytrafiło… - Mam rozumieć, że tak – Wokalista stanął obok, opierając się plecami o blat i wbił swoje wymowne spojrzenie w twarz Brunetki. Ten błogi wyraz, który widział, mówił jednoznacznie, że Olivia odcięła się na dobre od rzeczywistości i pewnie nawet nie słyszała, że o cokolwiek ją pytał.
- Co?
- Nic – wzruszył obojętnie ramionami, postanawiając dać sobie spokój. To nie było na tyle istotne, by musiał się dopraszać odpowiedzi. – No więc… Teraz jesteście razem, tak na serio?
- Tak to wygląda – stwierdziła niepewnie. Sama nadal nie potrafiła tego jakoś określić. Mimo że wiedziała, co Tom do niej czuje i mimo że odwzajemniała te uczucia. To nadal było dziwne. Ale najważniejsze, że byli szczęśliwi. Wszystko inne nadejdzie w swoim czasie. – Wiesz, to trochę pogmatwana sytuacja. Ale mimo wszystko… Ewidentnie coś nas łączy i to nie od dziś.

- Od razu było to widać – przyznał. – Naprawdę się cieszę. Teraz już wszystko musi być dobrze.
- Też na to liczę – Uśmiechnęła się i zalała dwa kubki wrzącą wodą, która w międzyczasie  zdążyła się już zagotować.
- Pozostaje jeszcze tylko kwestia rozprawy w sądzie...
- Wiem. Staram się o tym nie myśleć... Boję się, że to wszystko zepsuje. Dopiero, co zaczęło nam się układać i... Mój Boże, wszystko może się w jednej chwili rozsypać, Bill.
- Nie dopuścimy do tego. Zatrudnimy najlepszych adwokatów, nie ma opcji, by coś poszło nie tak. Właściwie nie zrobiliście nikomu żadnej krzywdy, poza samym sobie. Sąd na pewno weźmie wszystko pod uwagę. Mamy pieniądze, żeby pokryć wszelkie koszta... Więc wszystko będzie dobrze - wyrecytował przejęty. Brzmiał przy tym, jakby miał to wszystko dokładnie już rozplanowane i nawet nie brał pod uwagę najgorszych opcji. Olivia natomiast była przerażona, co wyraźnie mógł dostrzec w jej oczach. I choć Bill był przekonujący wraz ze swoimi argumentami, nadal miała wiele wątpliwości. Nie była tak pewna, jak on. Nawet wiedząc, że może liczyć na pomoc ze strony Iana. Nie mogli uciec od prawa, musieli odpowiedzieć za swoje czyny. I żadne pieniądze tutaj nie odkupią ich win.
Nie kontynuowała już tego tematu. Chciała nie myśleć o tym, przynajmniej do czasu, aż zmusi ją do tego sytuacja. Podczas wspólnego picia kawy, rozmowa zeszła jednak na znacznie przyjemniejsze tematy i atmosfera również się rozluźniła. Zdołała zapomnieć o czyhających na nich problemach. Czasem, żeby przetrwać trzeba umieć skupić się na danej chwili. Teraźniejszość może być zbawieniem dla zatroskanego umysłu.

(...)

Coś małego i słodko pachnącego spoczywało na jego twarzy, gdy wybudził się ze snu. Trudno było mu to zidentyfikować, gdy był jeszcze zaspany. Potrzebował kilku sekund, by jego umysł zarejestrował wszystkie fakty. Wówczas zdał sobie sprawę, że w łóżku poza nim znajduje się jeszcze dziecko. Od razu otworzył szerzej oczy, gdy do głowy wpadła mu myśl, że mógł przez przypadek go zgnieść. W końcu Mike był maleńki, a on sam ogromny. W dodatku podczas snu nie ma możliwości kontrolowania swoich ruchów. Na szczęście jednak wyglądało na to, że małemu nic złego się nie stało. W najlepsze spał sobie smacznie, rozłożony w poprzek na całej poduszce, a to jego rączka właśnie była tym małym, słodkim obiektem dotykającym twarzy Muzyka.
Mężczyzna przechylił lekko głowę w bok, zastanawiając się, czy maluchowi jest w ogóle wygodnie w tak dziwnej pozycji. Sam nawet nie pojmował, jak chłopiec zdołał się, aż tak przemieścić. Dzieci zdecydowanie są fascynującymi istotami.
Nie był pewien, czy powinien wstawać i zostawiać go tutaj samego. Co prawda, łóżko było dosyć duże, ale i tak istniało ryzyko, że chłopiec w czasie snu się z niego sturla. W końcu, skoro udało mu się ułożyć w dziwnej pozycji na poduszce, to równie dobrze mógł spaść i obudzić się z krzykiem.
Postanowił poczekać na Olivię, to chyba była najrozsądniejsza opcja. Poza tym, nigdzie mu się nie spieszyło. No może tylko do toalety... Nie, żeby stanowiło to jakiś problem.
"Gdzie jesteś?"
Niewiele myśląc, wysłał wiadomość do Olivii. Nieważne, jak głupie to było, bo zapewne znajdowała się kilka pomieszczeń dalej i tak na niewiele się zdało. Jej telefon leżał na szafce przy łóżku. Można było się tego spodziewać. Pytanie, co wyciągnęło dziewczynę z samego rana z łóżka? Powinien móc się przy niej obudzić. Wtedy dzień zacząłby się znacznie przyjemniej. No i nie musiałby się martwić, jak postąpić w obecnej sytuacji. A co jeśli Olivia wyszła na zakupy i zostawiła ich samych? Zupełnie samych... I co jeśli nie wróci prędko, a Michael się obudzi? Nie miał pojęcia, co się robi z małymi dziećmi z samego rana. Na pewno są głodne i na pewno trzeba im zmienić pieluchę. A czy on w ogóle jeszcze nosi pieluchy?
Odruchowo spojrzał na chłopca, w ostatniej chwili powstrzymując się od sprawdzenia, czy faktycznie posiada pampersa. Miał ochotę klepnąć się otwartą dłonią w czoło w ramach uznania dla swojej głupoty. Poza tym, Olivia nie zrobiłaby mu czegoś takiego, nie informując go wcześniej o tym.
Westchnął głęboko i wbił wzrok w sufit, nie mając innego wyjścia, jak czekać. Znowu miał mnóstwo czasu na rozmyślanie i było to lepszym rozwiązaniem niż skupianie się na coraz silniejszej potrzebie fizjologicznej. Próbował zobrazować sobie, jak teraz będzie wyglądało jego życie. Wydarzyło się tyle przełomowych sytuacji w jego życiu. Niebywałe ile razy człowiek czuje, że pewne rzeczy przypierają go do muru, traci nadzieję,  że można jeszcze cokolwiek uczynić,  by ruszyć  na przód... aż nagle świat znowu zmienia swój kierunek i rzuca jasne światło na naszą przyszłość.
Ciche skrzypnięcie drzwi nie pozwoliło mu dłużej pogrążać się we własnych wizjach. Musiał przywołać Olivię swoimi myślami, bo to właśnie ją ujrzał, gdy skierował spojrzenie na wejście do sypialni. Na jej widok poczuł dziwny ucisk w dole brzucha. Ona po prostu weszła do jego sypialni, to przecież nic nadzwyczajnego. A jednak było w tym coś, co sprawiało, że tajemnicze ciepło zalewało jego wnętrzności. Zdążył zapomnieć o wszystkim, wpatrując się w nią, jakby spadła mu z nieba.
- Nie śpisz już - Stwierdziła posyłając mu swój subtelny uśmiech i zrobiła kilka kroków, by zaraz pojawić się przy łóżku. - Bill nas odwiedził z rana. Właściwie to... Bardzo głupio to zabrzmiało, zważywszy, że to jego mieszkanie... - Zmieszała się znacznie, co nie umknęło uwadze Gitarzysty. - W każdym razie jest w kuchni. Pomyślałam, że zajrzę i sprawdzę, jak wam się śpi - kontynuowała, zerkając teraz na swojego synka. Wówczas na jej twarzy można było dostrzec nowy typ uśmiechu. Nowy dla oczu Toma. Ten uśmiech był niebywale rozczulający, pełen troski, ciepła i miłości. Wiedział, że ten uśmiech jest przeznaczony tylko dla Michaela.
- Jak widzisz, świetnie sobie radzi - wydobył w końcu z siebie głos, lekko już zachrypnięty od zbyt długiego milczenia. - Trochę się tylko zaniepokoiłem, że nie ma cię obok.
- Och, tak... Wystraszyłeś się, że podrzuciłam ci dziecko i sobie uciekłam, co? - Zażartowała, krzyżując ręce na piersi. To również nie umknęło jego uwadze. Olivia miała wystarczająco okazałe piersi, a nie zdążyła jeszcze się ubrać, więc okrywał je jedynie cienki materiał koszulki. Kuszące. Z trudem oderwał od nich wzrok, by skupić się na jej twarzy. Może niczego nie zauważyła. A jeśli nawet... Teraz przecież była jego. Mógł bezkarnie patrzeć na jej piersi. Ba, mógł ich nawet dotykać! Szaleństwo. A poza tym wszystkim, był po prostu facetem. I to z dobrym wzrokiem. Sokolim wręcz.
- Wcale tak nie pomyślałem - zaprzeczył z lekkim uśmiechem. Skąd wiedziała? Kobiety naprawdę potrafią wszystko przewidzieć. Niemniej, nie zamierzał się do tego przyznawać. A jej teoria wcale nie była daleka od rzeczywistości. - Chodź do mnie - wyciągnął do niej rękę zachęcając do zbliżenia się. Ten dystans był zbędny. Obydwoje o tym wiedzieli. Nie wahała się, złapała jego dłoń i pozwoliła, by przyciągnął ją do siebie. W rezultacie usiadła na skraju łóżka, tuż przy jego udzie, a on sam podciągnął się nieco wyżej, by mieć większe pole manewru. - Nie powinnaś budzić się pierwsza. Chcę mieć cię przy sobie, gdy zasypiam i gdy się budzę... - Wyznał, wpatrując się w nią, jak w obrazek. To było słodkie, ale jednocześnie brzmiało niesamowicie zmysłowo dla jej uszu. Od razu przebiegł ją przyjemny dreszcz. Zagryzła wargę z trudem powstrzymując szeroki uśmiech, który chciał wpełznąć na jej twarz. A pozostała głupkowata radość, jaka ją rozpierała od środka po chwili przemieniła się w ekscytujące podniecenie, gdy dłoń Toma spoczęła na jej nagim kolanie. Naprawdę czuła się jak nastolatka, przeżywająca wszystko po raz pierwszy i w dodatku, co najmniej, jakby było im to zakazane. - Myślisz, że da się zrobić? - Jego głos wyrwał ją z chwilowego zamroczenia. Zamrugała powiekami, unosząc na niego swoje nieprzytomne spojrzenie.
- Tak myślę... - Powiedziała cicho. Nagle poczuła się przez niego onieśmielona. I co dziwne, podobało jej się to uczucie. Potrzebowała tego. Chciała być tą niewinną dziewczynką, która z podziwem patrzyła na swojego mężczyznę. Czuła się przy nim bezpiecznie i zdobywała u jego boku nowe doświadczenia. Miała wrażenie, że to wszystko zostało jej odebrane. Brutalnie wyrwane. Przez jedną feralną noc, której nie zapomni już do końca życia. Jedno wydarzenie, które ją zmieniło i ograniczyło. Nawet jej marzenia zostały ogrodzone kamiennym murem. Nie łatwo było go zburzyć, ona o tym wiedziała. Tom jeszcze nie. Nie wiedział dużo więcej, a powinien.
- Oddałbym miliony za twoje myśli.
- O Boże, nie są aż tyle warte - zapewniła rozbawiona. Miała wiele szczęścia, że Tom zawsze umiał odciągnąć jej myśli od niepożądanych tematów. Jej nastrój znowu wrócił na odpowiednie tory.
- Oczywiście,  że są.  - Rzekł stanowczo. - Chodzisz tak skąpo ubrana przy Billu? - Zmienił temat, lustrując ją na nowo swoim spojrzeniem.
- Nawet nie zwróciłam na to uwagi - wzruszyła obojętnie ramionami. Nie czuła się wcale skrępowana przy Billu.
- On już na pewno zwrócił, za was oboje.
- I musimy z tym teraz wszyscy żyć.
- Będę zazdrosny.
- Już jesteś - wytknęła pełna przekonania. - To w sumie w porządku.
- Podoba ci się?
- Podoba mi się - potwierdziła, nie kryjąc uśmiechu.  - I to - wskazała na jego dłoń, która wciąż błądziła po jej nodze. - Też mi się podoba.
- To akurat mi również.
Nie potrafiła dłużej się powstrzymywać. Tom działał na nią w niezwykły sposób.  Była pewna,  że robił to wszystko świadomie.  Prowokował ją swoim dotykiem i tym głosem,  z pozoru zwyczajnym a jednak każde słowo wypełniała zmysłowość. Chyba, że już sama tak bardzo oszalała na jego punkcie.  Tak, zdecydowanie oszalała. I to jeszcze w Vegas.
Nie zastanawiając się,  pochyliła się nad nim, by wpić się w jego usta.  Dokładnie tego było jej trzeba, a on nie miał nic przeciwko. Natychmiast odwzajemnił pocałunek,  z jeszcze większą pasją sunąc przy tym po jej gładkiej skórze.  Prawie zapomnieli,  że nie są sami. Bardzo chcieliby zapomnieć albo raczej chcieliby móc mieć w tym momencie więcej intymności. Tym razem jednak obydwoje musieli kontrolować swoje żądze a niebywale trudno było nie dopuścić, by z tego pocałunku zrodziło się coś więcej.
- O - MÓJ - BOŻE - Bill stanął w drzwiach, jak wryty, wyraźnie zjawiając się w najmniej odpowiednim momencie.  Nie wiedział,  czy ma patrzeć na dziecko,  czy na Olivię, która z boku wyglądała jakby właśnie gwałciła jego brata. Oczywiście na dźwięk jego głosu,  dziewczyna oderwała się od Muzyka, znacznie zdezorientowana. - Przecież tu jest dziecko...
- Brawo,  Bill.  Pierwszy raz widzisz dziecko?  - Tom nie oszczędził sobie ironii. Niemniej sam dopiero zauważył,  że Mike już nie śpi.  Jego niebieskie oczka były szeroko otwarte i wędrowały od Billa po niego oraz Olivię. 
- Mam na myśli wasze nieprzyzwoite zachowanie - mruknął,  krzyżując ręce na klatce piersiowej.  - Chyba potrzebna wam niania na jakiś wieczór. Albo całą noc.
- Daj spokój. To, że jestem aktualnie niepełnosprawny,  nie znaczy,  że nie mogę ci przywalić.
- Spoko, ale ja na pewno ci tego nie ułatwię. Będziesz musiał zwlec swoją grubą dupę z tego łóżka i…
- JAKĄ DUPĘ? – Starszy Kaulitz niemal się zapowietrzył, patrząc na brata z mordem w oczach. W tym momencie, Olivia już całkowicie przestała ogarniać sytuację. Ale skorzystała z okazji, że bliźniacy są bardzo zajęci swoją konwersacją i przemknęła niepostrzeżenie na drugą stronę łóżka, by zająć się swoim synkiem.
- Grubą – powtórzył odważnie Bill. – A co ty myślisz? Ciągle wylegujesz się w łóżku, zero ruchu. Myślisz, że te wszystkie kalorie, to gdzie się kumulują?
- W du… - Tom zawiesił się, zdając sobie sprawę, jak głupie jest to, co zamierzał powiedzieć. Wokalista uniósł brew przyglądając mu się chytrze. – Wiesz co myślę? Że brakuje ci czegoś i wyżywasz się na biednym, niepełnosprawnym bracie. Znajdź sobie jakąś laskę, albo sam spuść napięcie z pewnych części ciała.
- O mój Boże…!
Obydwaj spojrzeli na Olivię, która wydobyła z siebie dość piskliwy głos. Przez chwilę nie pamiętali o jej istnieniu, co wyraźnie dostrzegła. Od razu widać, że łączą ich więzy krwi. I to nie byle jakie. Tylko bracia mogli rozmawiać ze sobą w taki sposób. Dziecinny i idiotyczny.
- Naprawdę nie musiałam tego słyszeć.
- Z mojego brata znowu się zrobił wielki Casanova, musisz się przyzwyczajać – skomentował blondyn. – Albo go przytemperować.
- Wcale nie jesteś lepszy – oświadczyła podnosząc się z łóżka już razem z Michaelem na rękach. Bill zamilkł, nie spodziewając się takiej odpowiedzi. Tom zaś uśmiechnął się z satysfakcją. – Zostawię was, żebyście mogli dokończyć tą żenującą rozmowę. Wolę nie słyszeć ani słowa więcej o twoim „spuszczaniu napięcia” – dodała zmierzając do wyjścia a Billowi dopiero teraz zrobiło się głupio.
Rozchylił usta, ale nie wydobył z siebie głosu. Nagle zabrakło odpowiednich słów. Olivia natomiast nie zamierzała czekać na jego reakcję, wyminęła go i wyszła, pozostawiając braci samych sobie. 


***

Znowu mnie trochę nie było, co? :D 
Ale jestem. Siedzę w pracy, więc nie odpowiadam za treść tego odcinka. Nie mam jak tego sprawdzić, ani odpowiednio sformatować. Jednakże stwierdziłam, że zbyt długo ten odcinek się nie pojawia tylko dlatego, że nie potrafiłam dopisać kilku ostatnich zdań, by go zakończyć ^^ Ta, bo teraz niby jest sensownie.
W każdym razie... wyszło, co wyszło. Poziom jest raczej zachowany xD
Smacznego! :D Ej, to pierwszy odcinek w Nowym Roku yeah. :D 

EDIT:


Okej! Naliczyłam Was 44. Vegas ma właśnie tylu 

czytelników, a przynajmniej tyle prosiło o dostęp. Wobec tego, kolejny odcinek pojawi się za 22 komentarze :DEmotikon grin(Przynajmniej nie muszę się martwić, że długo nic nie publikuję xD Tak, nie wierzę, że to się uda :D)Emotikon colonthre) Miłego! Emotikon grin

28 komentarzy:

  1. Czeeeekałam, czekałam i się doczekałam no i nie będę marudzić, nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu! <3 Co prawda miałam się uczyć, ale czas na dobry odcinek zawsze się znajdzie!
    Cieszę się, że relacje Ol i Toma są takie sielankowe, miłe i przyjemne. Mam nadzieję, że nawet ta chmura gradowa w postaci rozprawy sądowej nie przeszkodzi im w tworzeniu tego związku.
    Co do kwestii techniczno-językowych to nawet nie zwracałam uwagi na jakieś błędy, bo zbyt się wciągnęłam w całą fabułę :)
    Cieszę się, że coś napisałaś i dodałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak miło móc przeczytać kolejną część tej opowieści ! <3
    Jednak jak dla mnie to trochę za milaśno się robi, ale to tylko moje odczucie ;p. Po tylu ciężkich chwilach to musi chociaż raz być ok. :).
    Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek i mam wewnętrzną nadzieję, że pojawi się on szybciej !

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze fantastyczne! Uwielbiam dialogii Billa i Toma xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za pocieszny odcinek. Rozmowa Kaulitzów <3 Czekam na rozwinięcie wątku o "spuszczaniu napięcia" przez Billa xD
    Btw. cieszę się, że między Tomem i Olivią się układa :D i wgl niech dostaną ten wyrok w zawiasach xD żeby któreś nie wylądowało w prison :D Pozdrawiam i duuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam całość od nowa i chwilami miałam łzy w oczach..
    Tom, mimo swojej niepełnosprawności jest bardzo.. sprawny (nie tylko słownie xD)
    Olivia taka dorosła, hah.
    Ale dobrze, że w końcu są razem <3

    OdpowiedzUsuń
  7. A juz myślałam ze coś o sadzie będzie a tu dalej trzeba czekać No to cóż poczekam ;) odcinek bardzo fajny cieszę sie ze Oliwia jest z Tomem :) wreszcie zaznają oboje szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja osobiście sądzę, że ta rozprawa nie jest już konieczna xd Żyje im się dobrze? Żyje. Są razem? Są. Więc po co bawić się w jakieś papierki? ;D A Bill... DObrze, że oszczędził dzieciakowi tej traumy, bo to nie skończyłoby się grzecznie ;D Pozdrawiam i życzę weny jak stąd na księżyc, trzy razy wokół niego i z powrotem!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział czekam więcej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Extraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Chcę kolejny, więc ludzie, zepnijcie się i komentujcie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny :) czekam na kolejny, Magda

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja chce już wiedieć jak to będzie dalej !! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze 8 komentarzy ;D
    PS. Tom taki groźny xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczą się komentarze po kilka od tych samych osób :D

      Usuń
  14. Czy Tom z Olivia wezmą rozwod? przecież mają się dobrze, w końcu zrozumieli, że się kochają wiec niech sobie mieszkają razem:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam Cię, uwielbiam to opowiadanie.. Odcinek wspaniały, brak mi słów. Oczywiście czekam na kolejny, mam nadzieję, że brakujące komentarze pojawią się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Miło się czyta, gdy już żadne z nich nie kryję się ze swoimi uczuciami :) Oby rozprawa tego nie zepsuła ...
    Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wydaje mi się, że ten był trochę słabszy niż pozostałe, ale może to tylko moje odczucia, bo za nic w świecie nie mogłam wciągnąć się w akcję. No ale trudno, może to ja nie umiem się na tym skupić, mam nadzieje, że z kolejnym nie będę miała tego problemu.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że akcji to tu było niewiele ;p
      Dzięki i również pozdrawiam :)

      Usuń
  18. Super odcinek :) fajnie ze Olivia z Tomem są już razem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy oni się rozwiodą? Bo mogą dojść do wniosku, że skoro i tak są razem... Nie chcę rozwodu, bo się cykam, że coś się między nimi zepsuje, a to nie będzie cacy -,-

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem ciekawa czy bliźniacy w życiu codziennym też są tacy zabawni i rozmawiają tak bez krępacji xd Penie tak, ale jak czytałam o spuszczaniu napięcia i reakcji Olivii to zaczęłam się zastanawiać nad ich relacjami. No i ten ironiczny Tom... ;D A Bill jakoś tak nie ma wyczucia, tak po prostu wszedł i jeszcze się dziwił.
    PS. Jak długo pisałaś zanim doszłaś do TEGO TAM NA GÓRZE?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ogarniam xD Do czego doszłam?? XD

      Usuń
  21. Niech ten Tom już zacznie chodzić!
    Połknęła to opowiadanie, zresztą jak każde twoje inne (zdecydowanie najbardziej uwielbiam Zakochaną Fankę, o matko to jest wy*ebane w kosmos!) w kilka dni i błagam, daj znam więcej!

    OdpowiedzUsuń
  22. O jejku! ;( Co się stało z szablonem? Oddaj mi tamten, proszę! Ja kochałam tamten szablon całym serduszkiem </3 i nie wiem czy tak tylko na telefonie czy ogólnie, ale kolor czcionki mnie wkurza xd No ale dla nowego odcinka przeżyję i nie będę narzekała ;D
    Jak zobaczyłam fragment na fb, to już koniec. Chcę już, bo Bill oczywiście ma mistrzowie wyczucie czasu i zepsuł mi odcinek ;( Ale czekam, no czekam i staram się być cierpliwa.
    Poooozdrawiam i życzę weny zarówno dla Vegas jak i całej reszty. No i mam nadzieje, że ten nowy pomysł na opowiadanie będzie tak bardzo zajebisty jak pisałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdybyś śledziła moją stronę, to byś wiedziała, czemu ma taki kolor haa ;>
      Pomysł jest zajebisty, ale nie wiem czy kiedykolwiek go ujrzycie ;p

      Usuń

Komentarze przed dodaniem wysyłane są do moderacji ze względu na spam.