Wiem, że bardzo czekaliście na ten odcinek... Niestety nie mam już żadnych tak zwanych "zapasów" i trudno jest systematycznie publikować. A uwierzcie, naprawdę chciałabym robić to znacznie częściej! Mnie również sprawia wiele radości dzielenie się z Wami moją twórczością, a przede wszystkim, czytanie Waszych komentarzy <3
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co wydarzy się w kolejnym odcinku... Ale publikuję już ten i liczę na jakiś przypływ inspiracji :D
A tymczasem, nie przedłużam. Zapraszam do czytania, a jeśli ktoś jeszcze nie wie, założyłam niedawno konto na Instagramie. Jeżeli macie ochotę do mnie dołączyć, możecie pozostawić również swoje nazwy profili, chętnie Was zaobserwuję :D
Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości w wyczekiwaniu piętnastki xD
„Za
duże mnie otacza łóżko, za duży mnie przykrywa koc.”
Mocne
uderzenia deszczu o szybę poprzedzone głośnym grzmotem, wyrwały dziewczynę z
objęć Morfeusza. Mimo przerwanego snu, poczuła ulgę. Śnił jej się wypadek,
pierwszy raz od dawna. Sądziła, że już uporała się z tym koszmarem… Tymczasem
on znowu zaczął powracać. A razem z nim wszystkie uczucia i emocje związane z
tamtym feralnym dniem. Kolejny raz poczuła się źle. I chociaż już nie spała, w
jej głowie nadal przewijały się obrazy z mary nocnej. Kiedyś ktoś powiedział
jej, że gdy spojrzy się w okno tuż po przebudzeniu wtedy, to co śniło się danej
nocy, znika z pamięci. Nigdy tego nie próbowała i wydawało jej się to być zbyt
nierealne. Bo przecież nie można zapomnieć o czymś, co wydarzyło się naprawdę. Dodatkowo
szalejąca za oknem burza tylko wzbudzała w niej większe przerażenie. Miała
wrażenie, jakby pogoda za oknem była odzwierciedleniem jej wszystkich emocji i
myśli. Jej serce wciąż mocno biło, gdy wpatrywała się szeroko otwartymi oczami
w sufit oddychając przy tym głęboko. Żałowała, że jest sama. Chciałaby, aby w
tym momencie na wolnym miejscu obok niej był ktoś, do kogo mogłaby się
przytulić. Rozpaczliwie potrzebowała odrobinę czułości i czyjegoś ciepła. Jeszcze
przed paroma miesiącami myślała, że już nigdy jej tego nie zabraknie. Los w
końcu się do niej uśmiechnął… Najwyraźniej tylko na chwilę, aby zaraz wszystko
jej odebrać. Za jednym zamachem. Nie rozumiała brutalności życia, ani też czym
sobie na ową zasłużyła z jego strony. Zawsze starała się przyjmować pokornie
wszystko od swojego losu, nawet najbardziej bolesne wydarzenia. Walczyła ile
tylko miała sił… I choć nie była nigdy sama, taka się czuła. Dlatego, gdy
poznała Toma, jej świat nagle się zmienił. Dostrzegła w nim osobę, która
mogłaby wypełnić towarzyszącą jej nieustannie pustkę. Wydawało jej się, że w
jakiś sposób do siebie pasują, że potrafiliby być dla siebie wzajemnie
oparciem. Cały czas wierzyła, że to nie było tylko chwilowe złudzenie. Musiała
w to wierzyć. Teraz tylko to jej pozostało.
Przetarła
dłońmi zaspaną twarz, gdy pokój kolejny raz został rozświetlony przez blask
błyskawicy. Zsunęła z siebie kołdrę czując, że jest jej zbyt duszno. Podniosła
się do pozycji siedzącej spuszczając swobodnie nogi na podłogę i rozejrzała się
dookoła nie bardzo wiedząc co chciałaby ze sobą zrobić. Czuła, że prędko znowu
nie zaśnie, a elektryczny zegarek stojący na komodzie wskazywał drugą w nocy. Po
chwili wstała w końcu i wyszła z pokoju nasłuchując uważnie, czy Tom jakimś
przypadkiem również się nie obudził. Z tego co wiedziała, często zdarzało mu
się nie spać w nocy. Tym razem jednak nie docierał do niej żaden dźwięk, który
mógłby na to wskazywać. Być może nie słyszała nic przez burzę, która wciąż
zakłócała spokój w Los Angeles. Chciała już sobie odpuścić i skierować się do
łazienki, aby przemyć twarz zimną wodą, lecz coś podkusiło ją, żeby zajrzeć do
pokoju Gitarzysty. Nie potrafiła ominąć bezinteresownie tych drzwi. Chwyciła za
zimną klamkę, aż przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, lecz nie przejęła się tym
za bardzo. Była zbyt skupiona na tym, że za chwilę przekroczy kolejny raz pewne
granice. Bała się wejść do jego sypialni, w środku nocy i zupełnie bez powodu…
Tak przynajmniej sądziła, że nie ma żadnego powodu. Bo jak mogła wytłumaczyć
swoje zachowanie? Tym, że miała uczucie..?
Z jednej strony miała nadzieję, że chłopak śpi, wtedy nie musiałaby się z
niczego tłumaczyć. Z drugiej jednak, przeciwnie. Nieświadomie szukała u niego
wsparcia, które niegdyś jej obiecywał.
Potrzebowała go w tej chwili.
Nacisnęła
srebrną klamkę i choć wiedziała, że drzwi od razu jej ustąpią i tak poczuła się
dziwnie zaskoczona. Ostrożnie przekroczyła próg pokoju, bojąc się, że drewniana
podłoga mogłaby w każdej chwili zaskrzypieć i jeszcze obudzić Gitarzystę. Nie
rozumiała po co w ogóle to robi, skoro chce, aby spał i o niczym nie wiedział. Jej
wzrok od razu skupił się na łóżku, gdzie leżał mężczyzna. Było zbyt ciemno, aby
mogła być pewna, że śpi. Takie jednak sprawiał wrażenie. Odwrócony na prawy bok
z twarzą przytuloną do poduszki. Drgnęła lekko wystraszona, gdy nagle
spostrzegła, że nie ona jedna tej nocy chciała towarzyszyć Tomowi. Pies, który
leżał tuż obok niego, poderwał się nagle ze swojego miejsca i zeskoczył na
podłogę, następnie chowając się sprawnie pod łóżkiem. Zwierzak nie przepadał za
burzami, więc nawet w tym momencie nie zwracał uwagi na Olivię, która zjawiła
się w pomieszczeniu. Ta jednak widząc go, odetchnęła z ulgą. Zdała sobie
sprawę, że naprawdę wyszłaby na kretynkę, gdyby Tom ją tutaj przyłapał. Nie
miała nawet przygotowanej żadnej, sensownej wymówki. Domyślała się, że samo:
pomyliłam pomieszczenia, w tym przypadku by nie zadziałało. Zbyt dobrze już
znała rozkład mieszkania, a Tom nie był taki głupi. Stała tak dłuższą chwilę
wpatrzona w sylwetkę Muzyka, miała wrażenie, że to jej w jakiś sposób także
pomaga. Może wcale nie potrzebuje, aż tak wiele. Może wystarcza jej sama jego
obecność. Sama świadomość, że jest tuż obok. Może musiała go tylko zobaczyć…
„Znów
obudziła mnie ta cisza(...)
Za
duże mnie otacza łóżko, za duży mnie przykrywa koc.”*
-
Nie możesz spać? – lekko zachrypnięty głos rozbrzmiał po pokoju przyprawiając
ją niemal o zawał serca. Podskoczyła automatycznie do tyłu przy okazji
uderzając łokciem w drzwi. Syknęła z bólu i nie wiedziała już, czy łapać się za
serce, czy obolałe miejsce. – Pewnie spodziewałaś się, że cię nie przyłapię – dodał
przewracając się jednocześnie na plecy, a Olivia dopiero teraz zdołała się
uspokoić i ogarnąć wzburzone emocje. Nie wiedziała co mu odpowiedzieć, więc na
początek podeszła trochę bliżej, cały czas masując swój łokieć, aby móc chociaż
w minimalnym stopniu widzieć jego twarz. Tom zapalił nocną lampkę ułatwiając
jej to znacznie, ale obydwoje z braku przyzwyczajenia do jasnego światła
zmrużyli od razu oczy. – Boisz się burzy? – zapytał, gdy już udało mu się
unormować swój wzrok. Wydał jej się być dziś wyjątkowo gadatliwy, w
przeciwieństwie do niej samej. Zaprzeczyła ruchem głowy i usiadła niepewnie na
skraju łóżka, tuż przy nim. Mogłaby uczynić to po drugiej stronie, gdzie cała
połowa była wolna… Ale wtedy nie byłaby
tak blisko niego. Poza tym ciekawiło ją, dlaczego Tom mimo, że sypia sam,
nadal robi to w taki sposób, jakby czekał, aż ktoś zajmie miejsce obok. Czy to
możliwe, że bierze pod uwagę wyłącznie swojego psa? A może naprawdę na kogoś
czeka? Może na powrót swojej dziewczyny? A może to tylko zwykłe
przyzwyczajenie… - Więc po prostu bezsenność – jego głos ponownie wyrwał ją z
zamyślenia. Brzmiał wyjątkowo uprzejmie, wręcz melancholijnie. I nie pytał
wcale, czego szuka w jego sypialni w środku nocy. Nie utrudniał niczego.
-
Myślisz… Że mogłabym się obok ciebie położyć? – odezwała się w końcu
spuszczając swój wzrok na podłogę. Czuła się teraz, jak mała dziewczynka.
Zawstydzona i zagubiona. To pytanie wydawało jej się głupie i dziecinne,
dlatego nie miała odwagi na niego spojrzeć. Nie rozumiała też, dlaczego w ogóle
je zadała. Zjawiła się tutaj, aby pogrążyć się w jego oczach? Nie potrzebowała
dużo czasu, żeby naszły ją głupie myśli. Poczuła się nagle, jakby chciała zająć
czyjeś miejsce. Bo z pewnością nie należało ono do niej. W tym momencie chciała
już tylko uciec, ale było na to za późno.
-
Proszę… - Muzyk nie wydawał się mieć problemu z przyzwoleniem jej na zajęcie
miejsca obok siebie. Był może trochę zaskoczony, że w ogóle chciała położyć się
u jego boku, ale nie miał nic przeciwko temu. Skoro właśnie tego chciała… Może
nawet potrzebowała. – Wszystko w porządku? – zapytał, gdy Brunetka podniosła
się, aby obejść łóżko i wejść na nie z drugiej strony. Nadal czuła, że to
nieodpowiednie, ale nie potrafiła i może nawet nie chciała się już z tego
wycofać. Wsunęła się więc pod kołdrę, a jej nozdrza od razu omiótł jego silny zapach.
Miała nawet wrażenie, że na chwilę zakręciło jej się przez to w głowie. W każdym
razie na pewno odpłynęła na kilka sekund i dopiero, jak otrzeźwiała dotarło do
niej pytanie Gitarzysty.
-
Nie jest w porządku, Tom – odparła zgodnie z prawdą. Był pierwszą osobą przed
którą nie musiała niczego udawać, której nie musiała okłamywać. I było jej z
tym dobrze. On natomiast spodziewał się zupełnie innej odpowiedzi. Tej typowej,
fałszywej. Dlatego zabrakło mu słów, aby jakkolwiek teraz zareagować. – Ale nie
musimy o tym mówić.
-
W takim razie… Może chcesz się przytulić?
-
Chcę. Ale… Nie chcę, żebyśmy jutro
musieli czuć się głupio – rzekła, a głos nie wiedzieć czemu, zadrżał jej lekko.
– Dlatego może lepiej wrócę już do siebie… - dodała od razu się odkrywając. Było
jej tak bardzo głupio, że chciała tylko jak najprędzej uciec. Widocznie była
zbyt naiwna wierząc, że mężczyzna jej na to pozwoli. Mimo, że nie spędzał
aktywnie czasu, nadal miał w sobie dość siły, aby ją zatrzymać. I nie musiał
wiele robić. Wystarczyło, że chwycił ją za przedramię powstrzymując od
kolejnego ruchu.
-
Dawniej nie byłaś taka płochliwa.
-
Po prostu…
-
Wracaj pod kołdrę. Jeszcze tego nie było, żeby jakaś dziewczyna uciekała mi z
łóżka – przerwał jej, a ona po raz pierwszy od bardzo dawna ujrzała jego
figlarny wyraz twarzy. Była wręcz oszołomiona. Myślała, że to się już nigdy nie
zdarzy. Że tamtego Toma już po prostu nie ma, że zginął w tym pieprzonym
wypadku… Na zawsze. Odjęło jej mowę, więc po prostu posłusznie wykonała jego
polecenie wracając na swoje poprzednie miejsce i patrząc przy tym na niego, jakby
spadł właśnie z księżyca.
Światło
zgasło, a ona wciąż była w szoku. W szoku, że w ogóle zjawiła się w środku nocy
w jego sypialni, że odważyła się położyć obok niego, że on zgodził się na to
wszystko i zatrzymał ją przy sobie.
Przecież
wiesz, że czasem warto jest robić coś, o co sama byś siebie nigdy nie
posądziła. Przekonałaś się już o tym nie raz. Bo serce czasem próbuje decydować
za Ciebie… A wtedy możesz poczuć się szczęśliwa. Pamiętasz jeszcze to uczucie?
Szczęśliwa…
Ranek
w Los Angeles okazał się dużo spokojniejszy i cieplejszy, a po nocnej burzy nie
było praktycznie żadnego śladu. Słońce znowu ogrzewało miasto swoimi
promieniami wysuszając ostatnią kroplę z kałuż. Młody mężczyzna obudził się
właśnie ze snu ogarniając całe pomieszczenie swoim ospałym spojrzeniem. Do jego
nozdrzy docierał bowiem zapach, który nie pasował do całej reszty. Całkowicie
zapomniał, że nie spał wcale sam. W końcu zdarzyło mu się to pierwszy raz od
długich miesięcy i już właściwie nie pamiętał, jak to jest budzić się obok
drugiej osoby. Nawet nie miał pojęcia, jak gdzieś w głębi za tym tęsknił.
Podniósł się na łokciach i spojrzał w kierunku leżącej obok dziewczyny. Spała
na brzuchu, głowę miała odwróconą w jego kierunku, dzięki czemu mógł widzieć
jej spokojną, beztroską twarz. Jej
brązowe, lekko falowane włosy były w wyjątkowym nieładzie porozrzucane na
poduszce. Jedną rękę trzymała pod brzuchem, a druga spoczywała swobodnie na
wierzchu kołdry. Uśmiechnął się do siebie na ten widok. Wyglądała tak uroczo. Na
chwilę nawet zapomniał, że jest niepełnosprawny i że wszystko jest inaczej niż
było kiedyś. I pomyśleć, że tak mógłby wyglądać każdy jego poranek. Mógłby
budzić się obok niej, całować ją w usta i mówić: dzień dobry, kochanie… Czy nie
tak właśnie miało być? Westchnął cicho, co bardziej jednak przypominało jęk rozpaczy i opadł z powrotem na poduszkę zamykając na
chwilę oczy. Otworzył je z powrotem, gdy dziewczyna poruszyła się niespokojnie,
mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem, a jej ręka wylądowała na jego brzuchu. Nagle
jej ciało znalazło się znacznie bliżej. Objęła go niczego nieświadoma w pasie
zarzucając na niego również swoją nogę. Zwykle gdy spała w takiej pozycji…
przytulała po prostu kołdrę. Nawet nie przypuszczała, że tego ranka czeka ją
taka niespodzianka. Tom niewiele miał do powiedzenia w tej kwestii. Nie chciał
jej budzić, a już na pewno nie odtrącać. Zresztą, nie przeszkadzało mu to w
niczym. Było mu dobrze, gdy czuł ciepło jej ciała oraz ładny, liliowy zapach
szamponu do włosów. Wdychał go i czuł się spokojniejszy. Miał przy tym
nieodpartą chęć dotknięcia jej. Pogładzenia jedwabistych włosów, albo chociaż
gładkiej skóry. To jednak przekroczyłoby wszelkie granice. Nie mógł tak po
prostu posunąć się, aż tak daleko. Wszystko było w porządku dopóki to jej
działania zbliżały ich do siebie.
-
Halo! Jesteście, chłopcy!? – cały spokój, który jeszcze przed momentem
odczuwał, zniknął w mgnieniu oka, gdy do jego uszu dotarł znajomy głos. Jego
serce gwałtownie przyspieszyło, a w głowie zaistniał totalny chaos myśli. Nie
wiedział, co ma zrobić. Wiedział, że w sypialni za chwilę zjawi się jego matka
i zastanie go w łóżku z Olivią. Nie miał pojęcia, jak w ogóle weszła do
mieszkania. Czyżby Olivia zapomniała zamknąć drzwi na klucz? Niemożliwe. Była
zbyt rozsądna. Mógł teraz wymyślić nawet najlepszy plan w swoim życiu, lecz i
tak nie potrafiłby go zrealizować będąc cały czas przykutym do łóżka. A
przecież nie zbudzi teraz dziewczyny i nie każe jej się chować w szafie. Od
dawna nie jest już głupim gówniarzem. Dlaczego więc obawia się swojej matki? Bardzo
chciałby stanąć na wysokości zadania. Zachować się, jak prawdziwy mężczyzna…
Nie czuł się jednak na tyle pewny i silny. – Tom? – zamarł, kiedy kobieta
przekroczyła próg jego pokoju. Dopiero po chwili mógł dostrzec zdziwienie na
jej twarzy, wywołane tym, że nie zastała go samego. – Oh, nie sądziłam, że
jesteś z kimś… Poczekam w kuchni – dodała nieco ciszej będąc wyraźnie
skrępowana tą sytuacją. Gitarzysta odetchnął z ulgą. Chyba spodziewał się nieco
gorszej reakcji. Nie zmieniało to jednak faktu, że nadal nie bardzo wiedział,
jak rozegrać całą tą sytuację. Przede wszystkim, w takiej sytuacji chyba był
zmuszony obudzić Olivię. To również nie było takim prostym zadaniem, gdyż
kompletnie nie umiał się do tego zabrać. Zdawał sobie jednak sprawę, że jego
mama siedzi sama w kuchni i wypadałoby dotrzymać jej jakiegoś towarzystwa. A
przede wszystkim poznać powód jej wizyty.
Nie
chcąc dłużej zwlekać obrócił się ostrożnie na bok. Cały czas zachowywał się
tak, jakby nie chciał jej obudzić, co kompletnie mijało się z celem. Działał
jednak automatycznie, nie potrafił inaczej. Może miał nadzieję, że dziewczyna
sama jakimś cudem otworzy oczy… Najpierw odgarnął z jej twarzy niesforne
kosmyki włosów, przy czym nie mógł się powstrzymać, aby nie dotknąć jej
gładkiego policzka. Przejechał po nim delikatnie opuszkami swoich palców,
kreśląc nikomu nieznane wzory… Czuł się beznadziejnie z myślą, że tak żałośnie
wykorzystuje okazje. Olivia spała, nie była niczego świadoma, a on bezkarnie przyglądał
się jej i dotykał jej skóry. A jej usta… Tak bardzo pragnął ich teraz
zasmakować. Choć na krótką chwilę. Przypomnieć sobie, jak smakują.
Wpatrywał
się w jej lekko zaróżowione wargi, jak w najsłodszy, kuszący owoc. Miał
świadomość, że dzieliło ich od siebie zaledwie kilka nic nie znaczących
centymetrów… Mógł po prostu to zrobić. Pocałować ją.
Nie
odważył się.
-
Olivia… - wypowiedział w końcu jej imię. Zdawało mu się, że nieco za cicho, aby
jego głos mógł przedrzeć się przez jej sny. Odchrząknął więc pozbywając się
porannej chrypy i powtórzył próbę. – Olivia… - dotknął jej nagiego ramienia, a
po jego ciele przeszedł niespodziewanie dreszcz. Te wszystkie uczucia, które
teraz się w nim kłębiły, zdecydowanie utrudniały mu wykonanie swojego ważnego
zadania, jakim było obudzenie brunetki. Na szczęście ktoś chyba nad nim czuwa,
bo dziewczyna jakby czytając w jego myślach, uniosła nagle powieki. Jej duże,
niebieskie oczy błyszczały teraz będąc skupione na jego twarzy, która
znajdowała się zdecydowanie bliżej niż powinna. Gitarzysta dopiero po chwili
zorientował się, że dzieli ich zbyt mała odległość, a on gapi się na nią, jak
na ósmy cud świata. Odsunął się więc od razu starając jednocześnie zachować
naturalny wyraz twarzy. – Wybacz, że cię budzę… Ale mamy niezapowiedzianego
gościa – rzekł od razu chcąc, żeby ta sytuacja, jak najszybciej przestała
wyglądać dziwnie. Olivia wciąż była trochę zaspana i jeszcze nie do końca
przyswajała wszystkie informacje, jakie próbowały przebić się przez jej myśli. Potrzebowała
chwili, aby przeanalizować wszystko i dotrzeć do momentu, w którym znalazła się
w łóżku Toma. A dopiero później mogła myśleć nad jego słowami. Niezapowiedziany
gość? – Moja mama… - Na dźwięk słowa „mama” miała wrażenie, że serce jej
stanęło. MAMA TOMA? Nie mogło chyba stać się gorzej. Co ona niby ma zrobić?
Wyjść i przedstawić się jako żona Toma?
-
Jak to twoja mama? – poderwała się gwałtownie do pozycji siedzącej i od razu
zrzuciła z siebie kołdrę. – Dlaczego?! – spojrzała desperacko na zaskoczonego
Muzyka, który przestał ją za nią nadążać.
-
Nie wiem… Ale może ci to wyjaśni?
-
Słucham? Mi? – niemal zakrztusiła się powietrzem, gdy wszystko nagle zaczęło
docierać do niej w przyspieszonym tempie. – Ja nie chcę z nią rozmawiać, Tom! Jak
ty sobie to wyobrażasz!? – Jej głos z emocji stał się, aż piskliwy, co odbiło
się na słuchu mężczyzny. Nie sądził, że Olivia przejmie się tym, aż tak bardzo.
Żadne z nich jednak tego nie zaplanowało, więc musieli po prostu teraz stawić
temu czoła. – O Boże… Naprawdę, nie wierzę… Po prostu nie wierzę – lamentowała
jednocześnie wstając z jego łóżka. – Nawet nie mam, jak się ubrać… Gdzie ona
jest?
-
W kuchni chyba…
-
Świetnie. Dzwoń po Billa! – nakazała zmierzając do drzwi. - Przecież nie będę
się teraz tłumaczyć waszej matce… Co ja mam jej niby powiedzieć… - mruknęła
jeszcze pod nosem, co już ledwie dosłyszał, a dziewczyna wychyliła głowę do
przedpokoju sprawdzając w ten sposób, czy pani Kaulitz przypadkiem nie ma
gdzieś na horyzoncie. Gdy uznała, że ma „bezpieczną” drogę, szybko przemknęła
do pokoju Billa, w którym miała swoje rzeczy. Wzięła pierwsze lepsze ciuchy i zamknęła
się w łazience.
Panika
dziewczyny zaskoczyła go bardzo. Z pewnością żadne z nich nie liczyło, że w
taki sposób Olivia pozna jego matkę. Nie była to najwygodniejsza sytuacja, ale
przecież zawsze mogło być gorzej. Nie zwlekając dłużej, sięgnął po telefon
leżący na szafce i wybrał numer brata. Nie chciał się narażać dziewczynie, tym
bardziej, gdy była taka wzburzona. Jakby nie patrzeć, jest trochę od niej
zależny…
-
Tak, Tom? Właśnie do was wchodzę –
usłyszał od razu po drugiej stronie, gdy Bill tylko odebrał połączenie.
-
To masz świetne wyczucie, bo mama tutaj jest – oznajmił mu z przekąsem.
- Och, już?
Liczyłem, że będzie nieco później…
-
Jak to? Dzwoniła do ciebie i nic nam nie powiedziałeś? – zawołał zaskoczony.
- Właściwie to ja
do niej. Zaczekaj chwilę, zaraz będę na górze. Pogadamy, jak wejdę – Wokalista uciął szybko rozmowę i
nie dając już dojść bratu do słowa, rozłączył się. Doskonale zdawał sobie
sprawę z konsekwencji, jakie go czekały za sprowadzenie matki do Los Angeles.
Niemniej jednak zdecydował się na ten krok i to jeszcze nie był koniec
niespodzianek, jakie zafundował na dziś swojemu bliźniakowi. Tom natomiast już
był wściekły i kolejny raz żałował, że nie może chodzić. Chętnie wstałby z tego
łóżka i nakopał bratu do tyłka. Denerwowało go również to, że siedząc w swoim
łóżku nie będzie wiedział o czym toczą się rozmowy w jego kuchni. A był pewien,
że będą go obgadywać. Wszyscy troje.
Rozumiem i nie ma problemu z czekaniem, jeśli będzie taka potrzeba to poczekam, zawsze to jest lepsze nić szybsze zaspokajanie ciekawości czytelnika. Coś czuję, że rozdział piętnasty będzie wyjątkowy, nie tylko dla tego, że ta liczba kojarzy mi się z pewnymi wydarzeniami. Bill, no tak, on jest nieobliczalny. I to akurat teraz musiał zadzwonić do ich mamy? Nie mógł poczekać chociaż dnia albo kilku godzin? Myślałam, a nawet miałam przeczucie, że Tom pocałuje śpiącą Olivkę, ale jak widać myliłam się. Mam nadzieję, że gdy za drugim razem przydarzy się taka okazja to jej nie zmarnuje i po prostu to zrobi. Nie wiem dlaczego, ale dzisiaj nie mogłam się skupić na tym odcinku, to nie jest kwestia pisania, chyba mam za dużo na głowie. Nie zmienia to jednak faktu, że twoje opowiadanie jest naprawdę cudowne. Komentarze jakie tu zostawiam są dla mnie tak samo ważne jak dla Ciebie. Umiem tutaj pokazać część siebie na moim blogu również, ale niestety nie umiem w prawdziwym życiu. Nie musiałaś mi dziękować, naprawdę, jak już pisałam robię to z czystej przyjemności. Czekam i weny życzę! :3
OdpowiedzUsuńja chcę już następny!
OdpowiedzUsuńCzy Bill ma coś w głowie?! Co za kretyn! A mogło byc tak pięknie... I jeszcze Tom stchórzył i Ty przerwałaś w takim momencie. Co za makabra
OdpowiedzUsuńNo ale dalej. Naczekałam się, ale się doczekałam, a to najważniejsze, więc spoko. I wogóle mam wrażenie jakby ten rozdział był zapowiedzią kolejnego. Mam nadzieję, że matka Kaulitzów nie zabije Olivii. I mogliby jej nie wciskac jakiś historyjek. I Tom mógłby się dowiedziec o dziecku. My byśmy mogli się dowiedziec czemu Oli jest już matką i... Dużo więcej.
Weny życzę i czekam na nexta.
Ka. <3 jesteś cudowna!ale to już wiesz,bo pisałam. Odcinek jest po prostu cudowny! Tak jak reszta tego opowiadania! Szczerze? Myślałam,ze to opowiadanie bd jakieś nudne..wiec zostawiłam sobie go na koniec! Ale bardzo sie pomyliłam,jestem bardzo zaskoczona -pozytywnie. Nie umiem opisać Ci tego co teraz się ze mną dzieje i jak sie czuje! Jesteś wręcz niesamowita osóbką! To jak umiesz opisać wszystkie emocje,uczucia,sytuacje w jakich bohaterowie sie znajdują jest czymś wspaniałym! I to jak przedstawiłaś tutaj Tom'a jest wręcz ehh..no nie znajdę odpowiedniego słowa! :P Czuję ciągle niedosyt tego wszystkiego! Chcę zdecydowanie więcej i więcej! Czekam z niecierpliwością na kolejną część tego opowiadania jak i kolejnych,które jeszcze piszesz! :* i wiesz.. dziękuję Ci! Z całego mojego lodowatego serducha! Ty wiesz za co! :* bo juz pisałam! I jak obiecałam..zostawiam po sobie ślad <3
OdpowiedzUsuńHmmm, zacznijmy od tego, że czytam ten rozdział już po raz kolejny i nie mogę się na nim skupić. Ale przemilczmy to, ważne że wiem o co chodzi.
OdpowiedzUsuńCoś słyszałam, że Ka. cierpi na niedosyt komentarzy. No, ja jednak postanowiłam się wykazać i napiszę trochę więcej, naprawdę! A mam wrażenie, że cenisz sobie moje zdanie!
Zacznijmy od tego, że zaczęłam komentować rozdział przy Human Christiny Perri. Myślę, że to w sumie trafna piosenka.
Odnoszę wrażenie, że Olivia kocha Toma, a on też w jakiś sposób jej zaczyna potrzebować. W końcu jej nie odtrącił, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Miałam też smaczek na ich jakiś delikatny pocałunek, choćby muśnięcie ust, czy coś takiego, czuję niedosyt, na serio! Powinnaś była to zmienić, ale cóż... to w sumie Twoje opowiadanie, a ja pomagam tylko z doskoku.
Wizyta Simone zbiła mnie z pantałyku doszczętnie. A Bill mnie rozwala na łopatki. Czyżby nasz kochany Wokalista chciał ich zeswatać i sprawić, by jednak Olivia nie oczekiwała rozwodu? Och, pasowałaby mi taka historia. No, ale pisz proszę Cię. Nie możesz zostawić ani Vegas, ani Idola! za bardzo przywiązałam się do tych opowiadań. Pisz pisz! Wierzę w Ciebie, wielka Ka. ♥
o nie! co Cię podkusiło, żeby zmienić szablon? ubolewam na tym :( ten jest taki... standardowy. ehh, okropny! za to poprzedni był przeboski! :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam - nowa czytelniczka, która jeszcze nie miała okazji skomentować. (ale teraz dałaś mi ku temu poważny powód) :(
To chyba zacznę częściej zmieniać szablony, by dawać Wam więcej powodów ;p
Usuńhahah, miałam na myśli to, że dopiero zaczęłam czytać, dlatego jeszcze nie komentowałam. i wchodzę tu, żeby dokończyć rozdział, a tu taki smutek.. ;( ehh. zła Ty! :P
UsuńIdzie jesień, trzeba się nastroić ;))
Usuńpowiększ chociaż trochę czcionkę.. nie dam rady tego czytać :/
UsuńControl i +, i jedziesz ;))
UsuńTamten szablon był weselszy (?), ale ten potraf, przynajmniej mnie, nastroić do czytania. Mega mi się podoba *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! ;))
UsuńOjacieee... Nie wierzę! Jestem w szoku, tak samo jak Olivia.
OdpowiedzUsuńMa-sa-kra! Wyobrażam sobie minę Simone jak zobaczyła Toma z dziewczyną. Kurde, jestem strasznie ciekawa kolejnego rozdziału! :)
Piękny odcinek. Pełen delikatności i świeżości. Bardzo miło mi się go czytało. Przynajmniej do fragmentu, kiedy przeszkodziła im matka bliźniaków.
OdpowiedzUsuńChcę więcej takich miły momentów na tym blogu, więcej szczęścia, miłości, całowania i seksu!
Ściskam i do przeczytania.
P.S. Wybacz, że komentuję dopiero teraz, ale jestem w klasie maturalnej i nie mam na nic czasu. A jak już mam to brak mi ochoty na cokolwiek. Mam nadzieję, że jakoś się w sobie zbiorę, ogarnę mojego bloga i będę komentować twojego na bieżąco ;)
Rozumiem ;) Też mam nadzieję, że uda Ci się wszystko ogarnąć i ze sobą pogodzić.
UsuńI myślę, że kolejne odcinki będą dosyć przyjemne ;p Może jeszcze bez seksu, ale i tak miłe :D
Seks w wykonaniu tej dwójki będzie zjawiskowy ^^
UsuńCzekam!
Haha, mam nadzieję, że taki będzie! :D
UsuńW gruncie rzeczy to zależy tylko od Ciebie i twojej wyobraźni.
UsuńZgadza się... Ale jeszcze chciałabym umieć idealnie to opisać..;) Co nie zawsze się udaje...
UsuńMam to samo. Właśnie piszę nowy odcinek na bloga i mam tyle ciekawych pomysłów, ale brak mi umiejętności, żeby oddać to w takiej samej formie jaką wymyśliłam. To co napiszę jest zawsze gorsze.
OdpowiedzUsuńPięknie byłoby umieć oddać słowami te obrazy, które rodzą się czasem we mnie.
Dokładnie... Choć może bardziej brak nam pewności niż umiejętności ;) A presja i obawy przed tym, że może nam się nie udać przekazać swoich wizji w sposób, jaki byśmy chciały, nas ogranicza...
UsuńAle mam nadzieję, że uda Ci się coś napisać i niebawem pojawi się kolejny odcinek ;)