Powiem Wam, że to jeden z najtrudniejszych rozdziałów. Na tyle, że choć sprawdzałam i poprawiałam go z 10 razy, wciąż nie jestem nim w pełni usatysfakcjonowana... do tego stopnia, że aż miałam wątpliwości, czy w ogóle publikować. ale może zbyt wiele od siebie wymagam?
Czekam na Wasze opinie.
Czekam na Wasze opinie.
***
Czujesz? Ciche
marzenia, zamieniają się w rzeczywistość…
Przekraczała próg jego pokoju z
szalejącym w piersi sercem. Nie wiedziała nawet, z czym właściwie do niego
przychodzi. Nie miała w głowie żadnej wizji. Żadnych słów. Wszystko jednak się
zmieniło, gdy tylko go zobaczyła. Leżał na boku, z pewnością nie tryskając
szczęściem. Coś ją tknęło w środku. Zabolał ją jego smutek. W tym momencie jej
radość przestawała mieć znaczenie. Jak mogłaby się tym cieszyć, gdy on wcale
tego nie podziela? Był przybity. To rozstanie wywarło na nim mocne wrażenie. Z
pewnością nie potrzebował teraz jej wyznań miłości. Potrzebował wsparcia.
Odrobiny bliskości i ciepła. Przede wszystkim zrozumienia.
Zamknęła za sobą drzwi i
podeszła do niego, niepewnie dotykając jego ramienia. Gdy uniósł na nią swoje
przygaszone spojrzenie, ukucnęła przy nim.
- Rozstaliśmy się. Już tak
naprawdę… - wyznał cicho a dziewczyna pogładziła go czule po policzku,
obdarzając pełnym wyrozumiałości spojrzeniem.
- Przykro mi… Wiem co czujesz i
chciałabym umieć ci w tym pomóc…
- Wiesz? – wbił w nią swój
pytający wzrok. Wciąż niewiele wiedział o jej przeszłości. Pewnie miała za sobą
równie trudne przeżycia. A on użalał się nad sobą, właściwie bez żadnego
sensownego powodu.
- Mam za sobą podobne rozstanie
– uśmiechnęła się niewyraźnie na wspomnienie Iana. Mimo iż te sytuacje znacznie
różniły się od siebie, jednocześnie miały dużo więcej wspólnego, niż ktokolwiek
mógłby pomyśleć. – Trudno poczuć ulgę, gdy masz poczucie winy. Ale… czasem
musimy zrobić coś dla siebie – dodała cicho. Sama jeszcze nie była do końca
pewna tych słów. Bo to wcale nie było takie proste, kiedy się urzeczywistniało.
Niektórych odczuć nie da się tak po prostu z siebie wyrzucić. Ona nadal miała
wyrzuty sumienia, mimo że według niej, nic lepszego już nie mogła dla siebie
zrobić.
- Właściwie… nie wiem, co czuję
– westchnął cicho. Był jeszcze rozdarty. Wiedział jednak, że to tylko stan
przejściowy i już niedługo wszystko się naprawi. Tylko co wtedy? Czy będzie
miał odwagę wyznać swoje uczucia Olivii? Do tej pory nie potrafił tego zrobić.
Miotał się nieustannie. Nie radził sobie z uczuciami, ani z rzeczywistością.
Rozstanie z Rią tak naprawdę niewiele zmieniło. Mógł mieć tylko czyste
sumienie… ale co z tego, skoro i tak nie potrafił się przełamać?
- To też przejdzie – zapewniła i
podniosła się, by przejść z drugiej strony łóżka, następnie na nie wchodząc.
Chciała go przytulić, a nie zamierzała pytać o pozwolenie. Położyła się obok
niego i nim zdążył w ogóle się odwrócić, już przylegała do jego pleców
obejmując go mocno. Przymknął powieki dotykając ostrożnie jej dłoni. Bał się
nadal jakichkolwiek gestów w jej stronę. Ale jednocześnie nie wyobrażał sobie
nie robić nic. Potrzebował jej. Chciał. I nie wystarczało mu już tylko tulenie
jej w nocy, czy dotykanie jej skóry, gdy spała niczego nieświadoma.
Nie wiedział, że i ona tego
potrzebuje. Tak bardzo łaknęła jego bliskości, czułości… Teraz miała wrażenie,
że jeszcze mocniej niż kiedykolwiek. Po tym, gdy dowiedziała się co do niej
naprawdę czuje, to wszystko stało się jeszcze silniejsze. Napawała się nim,
wdychając jego zapach, czując bijące ciepło od jego ciała. Jej umysł szalał
wraz z wnętrznościami. Oddychała niespokojnie z twarzą w jego plecach. Czuł jej
gorący oddech i dreszcze, które powodował na jego ciele. A jedyne, co potrafił
w tej chwili robić, to pieścić palcami jej dłoń. To tylko bardziej ją rozbudzało.
Nawet nie był świadom tego, jak bardzo na nią działa. Ona była. I nie umiała dłużej się temu opierać. Nie dziś.
Westchnęła cicho w materiał jego
koszulki i podsunęła się wyżej. Zadrżał, gdy jej wargi zetknęły się ze skórą na
jego karku. Zostawiła na nim kilka subtelnych muśnięć, aż coś ścisnęło go w
podbrzuszu. Odwrócił się od razu w jej stronę, nie pozwalając na kontynuację
tych pieszczot. Spojrzał jej w oczy, gdy ich twarze dzieliły od siebie
milimetry. Jego tęczówki kryły w sobie pożądanie wymieszane ze strachem. Był
tak bardzo przerażony tym, co mogłoby się między nimi wydarzyć. Widziała to
wszystko dokładnie. Panikował podczas, gdy ona była całkowicie spokojna.
Świadoma. Gotowa. Zdeterminowana…
Przyłożyła dłoń do jego policzka
i przysunęła się jeszcze bliżej, aby złożyć na jego ustach czuły pocałunek. Zrobiła to. Pocałowała go. W tym
momencie myślał, że serce wyskoczy mu z piersi. W poruszeniu, zaczął to
odwzajemniać. Dał się ponieść tej chwili, spijając z jej ust wszystkie uczucia.
Czułość w końcu zamieniła się w zachłanność i niebywałą namiętność, budząc w
nich wszelkie żądze. Wtedy zdał sobie sprawę z tego co się dzieje. Z tego do
czego to tak naprawdę zmierza. Jego umysł znowu zaczęły zapełniać myśli. Znowu
poczuł, jak ogarnia go strach…
Oderwał się od niej brutalnie
przerywając ten piękny moment. Teraz to Olivia spoglądała na niego
zdezorientowana i wystraszona. Zupełnie nie wiedziała, co się stało. Wydawało
jej się, że tego chciał. Odwzajemnił ten pocałunek. Musiał też go pragnąć… Więc
dlaczego..?
- Nie powinnaś… - powiedział
cicho a ona poczuła się, jakby właśnie dostała w twarz. Jakby ktoś wylał na nią
wiadro zimnej wody. I nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała w to wierzyć.
Bez słowa odsunęła się od niego,
by wstać. Nogi jej drżały, niemal same się uginając. Była tak bardzo
oszołomiona, że przez chwilę nawet nie myślała. Zamierzała wyjść, bo co innego
mogłaby zrobić w takiej sytuacji? Odrzucił
ją. Tak po prostu. Bo… nie powinna.
Te słowa wciąż brzmiały w jej głowie. Wciąż tak samo dziwnie, niezrozumiale,
budząc nieprzyjemne odczucia. Przecież do
cholery, on ją kocha. Ona kocha jego. Więc czego nie powinni!?
Zastygła w bezruchu stojąc wciąż
przy jego łóżku. Patrzył na nią niepewnie, nie wiedząc czego się spodziewać.
Było mu źle, że musiał przerwać to w taki sposób. Miał wrażenie, jakby ją
zranił… Nie chciał tego robić. Naprawdę nie chciał…
- Znowu? – wydobyła w końcu z
siebie głos, co przyszło jej z wielką trudnością. Cały czas miała wrażenie,
jakby coś ściskało jej gardło. Gitarzysta kompletnie nie wiedział, co miała w
tej chwili na myśli. – Twoja cholerna duma wróciła. Znowu? – wyjaśniła i
dopiero teraz mógł wyczuć w jej słowach złość. Milczał, bo nie mógł jej zaprzeczyć. Milczał, bo nie był w stanie
przyznać jej racji. – Och, po co pytam. Oczywiście, że tak! – skwitowała z
ironią a w jej oczach stanęły łzy. – Nie powinnam… bo co? Nie wiem… Powiedz mi.
Powiedz mi, co się zmieniło? W Vegas mogłam. Dlaczego teraz nie mogę?
Przestałam ci się podobać? Nie wiem, zbrzydłam? Stałam się jakaś inna, gorsza
niż wtedy? No powiedz mi, co się zmieniło! – Przestała nad sobą panować a słowa
właściwie same już wydostawały się z jej ust. I wcale nie było jej z tym źle.
- Nie chodzi o ciebie, Liv –
rzekł spokojnie, choć zdecydowanie tak się nie czuł. Wzbudzała w nim wiele
silnych emocji. Trudno było mu je w sobie skryć. Nie chciał jednak wybuchać.
Wiedział, że ją zranił. Była jedyną osoba, która w tym momencie miała prawo do
krzyków i robienia mu wyrzutów. – Cały czas chodzi o mnie… Ja… Po prostu, już
nie jest tak jak wtedy. Ja już nie jestem tym mężczyzną… Nie wiem, czy w ogóle
nim jestem…
- Czy ty siebie słyszysz!? –
roześmiała się nerwowo wbijając w niego swoje rozzłoszczone spojrzenie. – Nie
jesteś mężczyzną, tak!? Bo co!? Bo miałeś wypadek? Bo nie możesz chodzić? Z
tego co wiem, do cholery, niesprawne masz tylko nogi – wyrzuciła nie zważając
już na nic. – Chyba, że coś pominęłam? Nie wiem, przyrodzenie ci amputowali!?
Powiedziałabym prędzej, że jeśli już, to mózg ci uszkodzili!
- Olivia…
- Jesteś idiotą! Skończonym
idiotą, Kaulitz! – fuknęła nie dając już mu nawet dojść do słowa. – Nie jesteś
mężczyzną, tak!? Jesteś gorszy, tak!? Może jeszcze mi powiedz, że zasługuję na
kogoś lepszego! – kontynuowała ledwo pamiętając o oddychaniu. – I właśnie, że
ja ci zaraz udowodnię, że nim, kurwa, jesteś! – wyrecytowała i zanim się
obejrzał, złapała za kołdrę ściągając ją z niego. Był zdumiony jej zachowaniem.
Myślał, że musi po prostu to wszystko z siebie wyrzucić i będą mogli wrócić do
normalnej rozmowy, ale tak wcale nie było. Ona naprawdę była zdeterminowana i
nie zamierzała przestawać. Doznał szoku, gdy tak po prostu, jak gdyby nigdy nic
zaczęła ściągać z niego dres.
- Co ty wyprawiasz? – próbował
jakoś zaprotestować, ale zdecydowanie mu to nie wychodziło. Nic do niej nie
docierało. A on sam był już tak oszołomiony, że przestawał w ogóle cokolwiek
rozumieć. Na szczęście, w tym przypadku rozumienie, czy chociażby myślenie nie
było mu do niczego potrzebne. Olivia bardzo szybko rozjaśniła jego umysł, gdy
poczuł jak siada na nim okrakiem, następnie bezceremonialnie wpijając się w
jego usta. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie miał czasu się już nad
czymkolwiek zastanawiać. Całowała go tak zachłannie i mocno, że niemal
odbierała mu tym cały oddech. Jej język
wyczyniał cuda w jego buzi a on sam nie nadążał z odwzajemnianiem tych
wszystkich gorących pocałunków. W najśmielszych snach nie spodziewał się, że
kiedykolwiek jakaś kobieta postąpi z nim w taki sposób… I choć wydawało mu się
to jakieś irracjonalne, miał to już gdzieś. Odpuścił.
Jego ręce automatycznie
powędrowały na ciało dziewczyny sunąc po jej talii i plecach, w górę i w dół.
Marzył o tym od tak dawna. Nie docierało do niego, że naprawdę to się w końcu
dzieje. Znowu ją miał w swoich ramionach. Znowu czuł smak jej ust.
Oderwała się od niego. Dosłownie
na sekundę mógł uchwycić jej nieprzytomne spojrzenie, by zaraz po tym poczuć,
jak przywiera swoimi mokrymi wargami do jego szyi. Wydał z siebie zduszony jęk,
kiedy całowała i przygryzała jego wrażliwą skórę, od czasu do czasu
pozostawiając na niej wilgotne ślady swoim językiem. Zupełnie stracił wszelką
kontrolę. Robiła z nim co chciała a on dosłownie odpływał.
Po chwili nie miał już na sobie
koszulki, którą zdjęli wspólnymi siłami, lecz nawet nie zdążył tego dobrze
zarejestrować. Jej drobne dłonie zaczęły wodzić po jego nagim torsie,
paznokciami obrysowywała jego mięśnie oraz tatuaż na ramieniu. Przyssała się do
niego, znowu całując jego skórę. Jedną ręką objęła jego kark a drugą
niespodziewanie wsunęła pod materiał jego bokserek. Jęknął przeciągle, gdy
ujęła w nią jego męskość. Przeniosła swoje usta na jego klatkę piersiową,
skupiając się tym razem na sutkach, jednocześnie delikatnie poruszając ręką
między jego nogami. Bardzo chciał zrobić cokolwiek, dotknąć jej, odsłonić
chociaż piersi… ale doprowadzała go do takiego stanu, że czuł się
obezwładniony. Zaciskał mocno dłoń na pościeli, czując jak z każdą chwilą
wzrasta w nim podniecenie. Doprowadzała
go do obłędu.
Na jej twarz wpłynął uśmiech
satysfakcji, gdy poczuła, jak jego przyrodzenie twardnieje. Twarz Muzyka
również wyrażała w tym momencie nic innego jak to, że czuje się niczym w
niebie. Czyli osiągała swój cel. Mogłaby to teraz po prostu przerwać i zostawić
go samego sobie. Mogłaby, gdyby nie to, że sama niesamowicie go pragnęła. Nie
byłaby w stanie ukarać go w tak okrutny sposób… ani siebie. Ponownie więc
przywarła do jego ust, obdarzając go głębokim pocałunkiem. Wyciągnęła rękę z
jego bokserek i wyprostowała się, pozwalając mu na moment odetchnąć. Sama zaś
ściągnęła swoją bluzkę oraz biustonosz, odrzucając je na bok. Gitarzysta
westchnął cicho na widok jej biustu. Od razu uniósł swoje ręce, by dotknąć jej
nagiej skóry. Przejechał dłonią od jej bioder w górę, masując piersi oraz
dekolt. Olivia zagryzła wargę obserwując z pożądaniem w oczach jego poczynania.
- Chodź tu do mnie – wyszeptał,
prosząc by się do niego zbliżyła, pozwalając mu jednocześnie zasmakować jej
słodkiej skóry na piersiach. Nie musiał jej dwa razy powtarzać, bez problemu
zrozumiała jego zamiary i z największą rozkoszą podsunęła się wyżej, pochylając
nad nim. Jego silna dłoń spoczęła na jej plecach napierając na nią, drugą zaś
objął pierś od razu zamykając jej sutek między swoimi wargami. Brunetka
westchnęła głośno, gdy zaczął go ssać jednocześnie masując biust. Jego męskie
palce z wyczuciem poruszały się po jej skórze, doprowadzając ją z chwili na
chwilę do istnego obłędu. Uczucie, które ją wypełniło było nieporównywalne z
niczym innym. Kochała jego usta, które tak precyzyjnie pieściły jej ciało. Pokochała je już pierwszego dnia ich
znajomości, nie sądziła nawet, że coś mogłoby być, aż tak uzależniające.
Dopiero teraz dotarło do niej, jak bardzo tego potrzebowała. Jak bardzo
tęskniła za jego bliskością, czułością… za namiętnością między nimi. Sam jego
dotyk rozpalał ją do tego stopnia, że miała wrażenie, iż w tym momencie nie
potrzebuje już niczego więcej. Oddychała nierówno, zagryzając wargi i
zaciskając dłonie na pościeli. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, gdy jego
usta wciąż krążyły wokół piersi oraz sutków budząc w niej coraz silniejsze
podniecenie. Dodatkowo zarost na jego brodzie przyjemnie drażnił jej nagą
skórę. Nie potrafiła dłużej znieść nadmiaru rozkoszy, który się w niej
kumulował. Pragnęła w końcu doznać spełnienia w jego objęciach.
A jedyne co im przed tym
wadziło, to materiał dolnej części garderoby. Olivia nie zamierzała już dłużej
czekać. Wsunęła swoją rękę we włosy Toma, by delikatnie oderwać jego twarz od
swoich piersi. Patrzył na nią swoim półprzytomnym wzrokiem nie wiedząc co się
dzieje. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko i zbliżyła swoją twarz, by
przyssać się na moment do ust Muzyka. Jęknął cicho, gdy pochwyciła w zęby jego
dolną wargę drażniąc się z nim przez chwilę. A kiedy chciał pogłębić pocałunek,
odepchnęła go od siebie brutalnie. Znowu obdarzył ją swoim zdezorientowanym
spojrzeniem, lecz gdy zeszła z niego, zrozumiał co zamierza. Obserwował z uwagą
jak sprawnie pozbywa się reszty swoich ubrań, by po chwili stać przed nim
całkowicie naga. Od kilku minut odczuwał już wyraźną erekcję między swoimi
nogami, ale w tym momencie miał wrażenie, że podniecenie sięgało zenitu. Niemal
od razu zaczął zsuwać z siebie bokserki, w czym też pomogła mu Liv. Kiedy już
obydwoje byli zupełnie nadzy, ponownie usiadła na nim okrakiem, co doprowadziło
go już prawie do szaleństwa, gdy poczuł jak ociera się o jego męskość. Ich
oddechy stały się nierównomierne a serca znowu biły według swojego,
nienaturalnego tempa.
Gitarzysta ułożył dłonie na jej
biodrach, subtelnie sugerując, że to jest najwłaściwszy dla nich moment. Nie
musiał robić niczego więcej. Olivia bez problemu zrozumiała aluzję, sama nie
mogąc już się doczekać tej chwili. Uniosła się lekko, by pochwycić jego męskość
w swoje dłonie i odpowiednio ją nakierować, pozwalając by zatopiła się w jej
wnętrzu. Przymknęła powieki, czując jak wypełnia ją to rozkoszne uczucie. Znowu była jego. Znowu byli dla siebie.
Przepełnieni miłością i namiętnością, którą pragnęli ofiarowywać sobie
nawzajem.
Złapała jego dłonie i splotła je
ze swoimi, poruszając się na nim z odpowiednim wyczuciem. W tym momencie, to
ona decydowała o wszystkim. Nie byli sobie jednak obcy i doskonale wiedziała,
co powinna robić, by zapewnić przyjemność im obojgu. Obserwowali się wzajemnie,
nie pozwalając by umknął im najmniejszy szczegół. Tom przyciągnął ją do siebie,
pragnąc mieć jej ciało jeszcze bliżej siebie. Objął ją mocno swoimi ramionami.
Słyszał wyraźnie jej przyspieszony oddech, ciche westchnienia rozkoszy. I czuł
się z tym cudownie. Nie wierzył, że jeszcze kiedykolwiek mógłby sprawić jakiejś
kobiecie przyjemność. A tymczasem, Olivia czuła się przy nim wspaniale. Kolejny
raz. To się naprawdę działo… Już nic się nie liczyło. Należała do niego,
zupełnie tak jak wtedy. Wiedział, że już nigdy nie odda jej nikomu.
I nie było już między nimi
żadnych barier. Nie widzieli żadnych granic. Zupełnie, jakby nagle wszystko
stało się takie proste i oczywiste…
Give me love
like never before
'Cause lately I've been craving more
And it's been awhile but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No, I just wanna hold ya*
'Cause lately I've been craving more
And it's been awhile but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No, I just wanna hold ya*
Wokalista złożył dłonie jak do
modlitwy unosząc oczy oraz głowę ku górze, w geście wdzięczności całemu
wszechświatowi. Nie był typem wścibskiego człowieka, a już na pewno nie
podsłuchiwacza, ale tego nie dało się nie słyszeć, przechodząc obok pokoju jego
brata. Dobrze, że tam nie wszedł! Nie wybaczyłby sobie, gdyby przeszkodził im w
tak intymnej sytuacji. W dodatku, bardzo długo wyczekiwanej przez niego samego.
Tak, Bill Kaulitz marzył o tym, by jego brat zaczął uprawiać seks. Jakkolwiek
dziwnie to nie brzmi, taka była prawda. Od początku kibicował jemu i Olivii. I
cieszył się niezmiernie, że nareszcie coś się ruszyło w ich relacji. Wszystko
jest już na dobrej drodze. Niezwykła radość rozpierała go od środka z tego
powodu. To jeden z najlepszych dni w jego życiu, mimo że pojawiła się dziś Ria.
Na szczęście jej osoba niczego nie zniszczyła.
- Trzeba to jakoś uczcić! –
klasnął radośnie w dłonie, zmierzając do salonu. Uśmiech nie schodził mu z
twarzy. A pierwszą osobą, która przyszła mu teraz na myśl była Kathlyn.
Wiedział, że to pogwałcenie jego wszelkich zasad, ale czuł, że w tym przypadku
może zrobić jeden wyjątek. Musiał!
Wyciągnął z kieszeni swój
telefon, po czym wybrał numer rehabilitantki. Długo nie musiał czekać na odzew,
już po dwóch sygnałach usłyszał jej ciepły głos po drugiej stronie.
- Tak, Bill?
- Cześć… Chciałem zaprosić cię
na jakąś kawę – wypalił prosto z mostu, nie czując potrzeby owijania w bawełnę.
Na pewno ją tym zaskoczył, ale to również lubił robić.
- Och… Bardzo chętnie, ale
wiesz… Teraz jest trochę za późno na kawę, chyba.
- Może faktycznie – przyznał jej
rację po chwili zastanowienia, orientując się, że jest już wieczór. – W takim
razie, kolacja?
- W porządku – zgodziła się. Nie
przypuszczał, że pójdzie mu tak łatwo. Tym bardziej, że kolacja już wydawała mu
się czymś znacznie poważniejszym niż zwykła kawa. Cieszyło go jednak, że dziewczyna
zgodziła się bez żadnych, „ale”. Miał kolejny powód do radości, czy mogło być
dziś lepiej?
- W takim razie, podjadę po
ciebie za godzinę, pasuje?
- Pasuje. To do zobaczenia,
Bill.
- Do zobaczenia! – zaświergotał
na pożegnanie, po czym zakończył połączenie. Zastanawiał się, czy jego brat i
Olivia, są już w stanie rozmawiać… Wypadałoby ich poinformować, że wychodzi.
Choć z drugiej strony, wszyscy są dorośli i chyba nie muszą pilnować się
wzajemnie na każdym kroku. A on zdecydowanie nie miał czasu na czekanie. Musiał
jeszcze podjechać do swojego tymczasowego lokum, żeby się odświeżyć i
przygotować. Chciał zrobić, jak najlepsze wrażenie na Kathlyn. Może i jeszcze
nie mógł sobie na zbyt wiele pozwolić, lecz to nie znaczyło, że ma sobie
odpuścić wszystko inne.
Udał się jeszcze na chwilę do
kuchni, gdzie zostawił wiadomość na karteczce dla brata oraz jego… żony. Tak,
to słowo jest dziś jak najbardziej na miejscu. Dorysował im jeszcze kilka
serduszek i zadowolony z siebie, przypiął kartkę do lodówki. Następnie z
uśmiechem na ustach skierował się do wyjścia.
(…)
Przetarł zaspane oczy, od razu
rozciągając się na łóżku. Naciągnął na siebie szczelniej kołdrę czując chłód.
Cały czas był nagi, więc to wszystko, co wydarzyło się wczoraj, było prawdą.
Najpiękniejszą rzeczywistością. Na jego twarz automatycznie wkradł się uśmiech.
Niemniej, równie szybko jak się pojawił, tak też zniknął, gdy okazało się, że
jest zupełnie sam w łóżku. Już miał zacząć panikować, kiedy dostrzegł kartkę po
pustej stronie łózka. Pochwycił ją szybko w swoje dłonie i zaczął czytać, serce
biło mu mocno ze strachu. Bał się, że może dowiedzieć się czegoś, co
zniszczyłoby jego bajkę raz na zawsze.
„Poleciałam
z samego rana do Vegas, wrócę jutro. Przepraszam, nie miałam kiedy Cię
uprzedzić. Olivia <3”
Odetchnął z ulgą.
Wróci.
Znów mógł być szczęśliwy.
Żałował, że nie będzie jej przez te dwa dni. Miał jej dziś tyle do powiedzenia.
I nie mógł się doczekać momentu, w którym ją zobaczy. Uczucia, które się w nim
tliły nie były dla niego niczym nowym, lecz tego dnia zupełnie inaczej do nich
podchodził. Nie czuł się już zagubiony, czy co gorsza, rozdarty. Dziś był pewny
wszystkiego. To przyszło do niego w ciągu chwili, nawet się nad tym nie
zastanawiał. I zdecydowanie bardziej mu się to podobało, niż gdy analizował
wszystko bez żadnych efektów.
Nie spodziewał się, że seks może
zmienić tak wiele w jego życiu. Wydawało mu się to idiotyczne, ale nie mógł
zaprzeczyć, że to co wydarzyło się wczoraj między nim a Olivią, miało na niego
gigantyczny wpływ. Zupełnie jakby otworzyła mu oczy i to w bardzo
niekonwencjonalny sposób. Na samo wspomnienie, coś ściskało go w żołądku a na
twarz samoistnie wpływał uśmiech.
Am I giving up
all to you now?
You could feel the flame now?
And all I want is you to know
If you see me in a faded light
All that I could do is promise that
You could feel the flame now?
And all I want is you to know
If you see me in a faded light
All that I could do is promise that
I'm with you in
different Times
From a whisper
to a scream
A flicker to flame
When I say your name**
A flicker to flame
When I say your name**
- Tom! Ty jeszcze w łóżku? –
Bill wpadł do pokoju brata wyrywając go spośród swoich marzeń. Muzyk uniósł na
niego półprzytomny wzrok, zupełnie nie wiedząc, o co mu chodzi. Przecież mógł
spać nawet pół dnia, gdyby chciał. Nie miał żadnych ważnych obowiązków. Poza
tym… Był tak przejęty wydarzeniami z zeszłej nocy, że nawet nie miał ochoty jeszcze
wstawać. Mógłby zostać w łóżku, aż do powrotu Olivii. Wspominając bez przerwy
ich cudowne chwile uniesień. – Żyjesz?
Mówię do ciebie – Wokalista ponownie zabrał głos, tym razem podchodząc do
okien, by rozsunąć zasłony. Promienie słońca momentalnie rozświetliły całą
sypialnię, a na twarz Billa wpłynął uśmiech, gdy dostrzegł porozrzucane ubrania
na podłodze. – Uroczo – skomentował przenosząc swoje spojrzenie z powrotem na
Toma, który w tym momencie speszył się lekko. Chyba po raz pierwszy zdarzyło mu
się poczuć skrępowanie w takiej sytuacji. Może dlatego, że to co łączyło go z
Olivią było dla niego naprawdę wyjątkowe. Każda chwila, którą razem spędzili
była przesiąknięta intymnością i tą specyficzną aurą. To było coś, co pragnął
zachować tylko dla siebie. – Chyba wróciłeś do życia, braciszku, co? – Blondyn
schylił się, by podnieść leżący przy jego stopach, koronkowy stanik.
- I co cię tak bawi? – Tom mruknął pod nosem, nie wyrażając swojego zadowolenia z powodu, iż jego brat o wszystkim wiedział już nawet bez pytania o cokolwiek.
- I co cię tak bawi? – Tom mruknął pod nosem, nie wyrażając swojego zadowolenia z powodu, iż jego brat o wszystkim wiedział już nawet bez pytania o cokolwiek.
- Nic mnie nie bawi! Tylko
cieszy – sprostował od razu, odkładając na fotel górną część bielizny, należącą
do Olivii. – Zdziwiłem się dziś, gdy do mnie zadzwoniła z lotniska, prosząc bym
do ciebie zajrzał. Myślałem, że ucieka…
- Dlaczego miałaby uciekać? –
zapytał, choć na początku sam miał podobne obawy. Teraz jednak wszelkie
wątpliwości odpłynęły w dal. A on miał pewność. Nigdy jeszcze nie był niczego
tak bardzo pewien, jak w tym momencie.
- Bo ludzie już tak mają,
braciszku – Bill wzruszył bezradnie ramionami. – Zbieraj się już z tego wyra.
Muszę zepsuć twój dobry nastrój – dodał po chwili już ze znacznie mniej
entuzjastycznym wyrazem twarzy. Gitarzysta zmarszczył brwi, zastanawiając się o
co mu może chodzić. Nie podobała mu się mina brata.
- Powiesz mi w końcu? – rzucił
zniecierpliwiony łapiąc za uchwyt wiszący nad łóżkiem i podniósł się do pozycji
siedzącej wbijając w niego swój wzrok.
- Dostałeś wezwanie do sądu za
swoje wyczyny w Vegas – oznajmił rzeczowo, oszczędzając sobie zbędnych wstępów
a Tom momentalnie poczuł, jak całe jego pozytywne nastawienie rozpływa się w powietrzu…
Przeszłość. Możesz
nauczyć się z nią żyć, ale nigdy nie pozwoli Ci o sobie zapomnieć.
*Ed Sheeran – Give me love
**Marlon Roudette - Flicker
Drogi Czytelniku,
będzie mi bardzo miło, gdy zostawisz swoja opinię w komentarzu.
Kilka słów od Ciebie jest dla mnie jedyna nagroda za moja pracę oraz motywacja do dalszego publikowania swojej twórczości.
***
Boże, Ka, jesteś genialna! Scenę ich zbliżenia czytałam z wypiekami na policzkach, bo wszystko tak genialnie ujęłaś! Bardzo cieszy mnie fakt, że Liv postanowiła działać, że nie dała się spłoszyć Kaulitzowi. To było takie ekscytujące, naprawdę. A moment, kiedy Bill się modlił rozbawił mnie do łez xD Aż to sobie wyobraźiłam, nie mówiąc już o rysowaniu serduszek. To takie w stylu Billa ^^ Jestem ciekawa, co wyniknie między nim a uroczą rehabilitantką. Może w końcu pan forever alone się zakocha i będzie szczęśliwy?
OdpowiedzUsuńAch, przeszłość. Prędzej czy później musiał nadejść ten moment, by odpowiedzieć za swoje grzeszki. Mam jednak nadzieję, że wszystko szybko rozejdzie się po kościach i dobry humor Toma wróci wraz z zakończeniem postępowania.
Weny! :*
a najwięcej wątpliwości miałam co do ich zbliżenia właśnie... cieszę się, że mimo wszystko mi się to udało i chociaż Wam się podoba xD <3
UsuńNie mam najmniejszego pojecia dlaczego nie jestes zadowolona z tego rozdzialu. Mnie osobiscie bardzo sie podoba :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie ta godzina napisalabym zapewne nieco ambitniejszy komentarz no ale.... xd bardzo mi sie podoba :)
Duzo weny !:*
Tom i Olivia, nareszcie <3 ale ta końcówka...:( mam nadzieję, że Tom nie będzie miał wielkich kłopotów :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia ;)
awwwwww *_* właśnie z greya wróciłam a tu też takie rzeczy się dzieją, że ho ho ! :D i mogę śmiało powiedzieć, że ten jeden odcinek (swoją drogą cudowny odcinek) ucieszył mnie bardziej niż 2 godz filmu :)
OdpowiedzUsuńNo i od razu lepiej! Co tam jakiś film xD <3
UsuńOsz kurczaki! Ty to robisz specjalnie! Najpierw cudowna atmosfera i w ogóle a na koniec walniesz sądem k żegnaj dobry humorze -.- okropna jesteś wiesz?
OdpowiedzUsuńI nie rozumiem co ty masz do tego rozdziału! Głupia chyba jesteś ze kręcisz nosem. Bo tu nie ma się do czego przyczepić i bez żadnych "ale" ! Ja wiem lepiej niż ty i się nie odzywaj xd
czekam na nowy :*
cukiierkoowaa
a takie tam mi się przypomniało, to pomyślałam, że sobie jebnę na koniec xDD <3
UsuńOjej <3 NIe wiem dlaczego ten rozdział nie jest dla Ciebie zadowalający, bo jest cudooowyny! Tylko ta końcówka... najpierw sielanka, a teraz co? I ciekawe kiedy Tom dowie się o pierworodnym Olivii... Poczytamy, zobaczymy ;D Z niecierpliwością czekam na nexta ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aiko ;*
Taki piękny prezent od Kamili na walentynki, to jest coś! :)
OdpowiedzUsuńMogłabym codziennie czytać, takie cudeńka. ^^
A zwłaszcza takie, gdzie dominuje kobieta.
Najlepszy odcinek, jak na razie :) :) Za drugą część jestem cała twoja ! Haha
GENIALNIE !Czekam na więcej ! ^.^
Pozdrawiam :)
Reakcja Billa powalila mnie na kolana - z radości aż umówił się na randkę. To niesamowite jakich bodźców potrzebuje facet, żeby się ogarnąć i zaprosić gdzieś dziewczyne!
OdpowiedzUsuńI nareszcie zaczęło się coś dziać! Oczywiście znów zaczęło się od seksu, ale co zrobić, takie mamy czasu. Olivia chyba powinna przeczuwać, że Tom po wypadku nie do końca czuje się mężczyzną. Gdyby było inaczej już dawno zaciągnąłby ją do łóżka. Ale mimo wszystko nie rozumiem, dlaczego ona poleciała do tego cholernego Vegas. Przez moment pomyślałam, że po syna, ale mam nadzieję, że nie, bo Tom mógłby przeżyć ciężki szok i znów zamknąłby się w sobie. Jak dla mnie to trochę nie fair, że po tym wszystkim zostawiła tylko krótkie zawiadomienie. Chyba powinna powiedzieć mu to prosto w oczy, a nie tak po prostu uciekać.
Oj przecież nie uciekła ;)) Zawsze mogła nic nie mówić i po prostu sobie zniknąć, ale to też nie miałoby większego sensu, zważywszy, że sama wszystko zainicjowała i właściwie wręcz "wyrwała" od Toma, Jego miłość.
UsuńI czy ja wiem, czy by już dawno zaciągnął ja do łóżka? Chyba jemu też już od dawna nie o to chodzi ;)
Najlepsze Walentynki ever :3 XDD
OdpowiedzUsuńJeej, w końcu wylądowali w łóżku! *_* Przez chwilę czytając tekst zapomniałam jak się oddycha xd Siedziałam i zaczęłam robić się czerwona. Potem znowu odzyskałam oddech, ale i tak nadal byłam jak buraczek :D Troszkę głupio, że Olivia po wszystkim wyjechała do Vegas. No, ale cóż...:)
Rozdział cudowny! Czekam na następne odcinki Twoich opowiadań.
Caałuski ;*
W końcu przeczytałam, super a te momenty ich podniecenia. Masz dar do opisywania takich scen.
OdpowiedzUsuńOla :)
Cholera, za nic nie wiem, jak mogę zacząć komentować ten rozdział.
OdpowiedzUsuńNajpierw się pokłócili, ale stwierdzam, że wyszło im to o wiele bardziej na rękę niż mogli się tego spodziewać. Czasami trzeba po prostu wyrzucić z siebie wszystkie żale leżące na zbolałym sercu. Pocichutki, tak jak Bill, liczyłam na to, żeby w końcu się przełamali i poszli ze sobą do łóżka. W końcu należało się im, żeby chociażby pokazać ile dla siebie znaczą. Z tego wszystkiego to i Bill zdobył się na odwagę i w końcu zaprosił Kathlyn na kolację, bo na kawę było już zdecydowanie za późno. Olivia wyleciała do Las Vegas i napisała, że wróci, a mimo to ja mam wciąż do tego mieszane uczucia. Znowu coś mi tu nie gra. I nie mówię tu o sądzie. Właśnie ostatnio zastanawiałam się nad tym, czy Tom nabroił trochę wtedy i czy sprawy są już pozałatwiane. A tu proszę, okazuje się, że nie. Jestem ciekawa, co tam wymyśliłaś.
Dużo weny Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3