sobota, 14 lutego 2015

23. „Wir setzen unsere Scherben zusammen. Wir sind Eins wie Yin und Yang…“

Powiem Wam, że to jeden z najtrudniejszych rozdziałów. Na tyle, że choć sprawdzałam i poprawiałam go z 10 razy, wciąż nie jestem nim w pełni usatysfakcjonowana... do tego stopnia, że aż miałam wątpliwości, czy w ogóle publikować. ale może zbyt wiele od siebie wymagam?
Czekam na Wasze opinie.

***



Czujesz? Ciche marzenia, zamieniają się w rzeczywistość…

Przekraczała próg jego pokoju z szalejącym w piersi sercem. Nie wiedziała nawet, z czym właściwie do niego przychodzi. Nie miała w głowie żadnej wizji. Żadnych słów. Wszystko jednak się zmieniło, gdy tylko go zobaczyła. Leżał na boku, z pewnością nie tryskając szczęściem. Coś ją tknęło w środku. Zabolał ją jego smutek. W tym momencie jej radość przestawała mieć znaczenie. Jak mogłaby się tym cieszyć, gdy on wcale tego nie podziela? Był przybity. To rozstanie wywarło na nim mocne wrażenie. Z pewnością nie potrzebował teraz jej wyznań miłości. Potrzebował wsparcia. Odrobiny bliskości i ciepła. Przede wszystkim zrozumienia.
Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do niego, niepewnie dotykając jego ramienia. Gdy uniósł na nią swoje przygaszone spojrzenie, ukucnęła przy nim.
- Rozstaliśmy się. Już tak naprawdę… - wyznał cicho a dziewczyna pogładziła go czule po policzku, obdarzając pełnym wyrozumiałości spojrzeniem.
- Przykro mi… Wiem co czujesz i chciałabym umieć ci w tym pomóc…
- Wiesz? – wbił w nią swój pytający wzrok. Wciąż niewiele wiedział o jej przeszłości. Pewnie miała za sobą równie trudne przeżycia. A on użalał się nad sobą, właściwie bez żadnego sensownego powodu.
- Mam za sobą podobne rozstanie – uśmiechnęła się niewyraźnie na wspomnienie Iana. Mimo iż te sytuacje znacznie różniły się od siebie, jednocześnie miały dużo więcej wspólnego, niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. – Trudno poczuć ulgę, gdy masz poczucie winy. Ale… czasem musimy zrobić coś dla siebie – dodała cicho. Sama jeszcze nie była do końca pewna tych słów. Bo to wcale nie było takie proste, kiedy się urzeczywistniało. Niektórych odczuć nie da się tak po prostu z siebie wyrzucić. Ona nadal miała wyrzuty sumienia, mimo że według niej, nic lepszego już nie mogła dla siebie zrobić.
- Właściwie… nie wiem, co czuję – westchnął cicho. Był jeszcze rozdarty. Wiedział jednak, że to tylko stan przejściowy i już niedługo wszystko się naprawi. Tylko co wtedy? Czy będzie miał odwagę wyznać swoje uczucia Olivii? Do tej pory nie potrafił tego zrobić. Miotał się nieustannie. Nie radził sobie z uczuciami, ani z rzeczywistością. Rozstanie z Rią tak naprawdę niewiele zmieniło. Mógł mieć tylko czyste sumienie… ale co z tego, skoro i tak nie potrafił się przełamać?
- To też przejdzie – zapewniła i podniosła się, by przejść z drugiej strony łóżka, następnie na nie wchodząc. Chciała go przytulić, a nie zamierzała pytać o pozwolenie. Położyła się obok niego i nim zdążył w ogóle się odwrócić, już przylegała do jego pleców obejmując go mocno. Przymknął powieki dotykając ostrożnie jej dłoni. Bał się nadal jakichkolwiek gestów w jej stronę. Ale jednocześnie nie wyobrażał sobie nie robić nic. Potrzebował jej. Chciał. I nie wystarczało mu już tylko tulenie jej w nocy, czy dotykanie jej skóry, gdy spała niczego nieświadoma.
Nie wiedział, że i ona tego potrzebuje. Tak bardzo łaknęła jego bliskości, czułości… Teraz miała wrażenie, że jeszcze mocniej niż kiedykolwiek. Po tym, gdy dowiedziała się co do niej naprawdę czuje, to wszystko stało się jeszcze silniejsze. Napawała się nim, wdychając jego zapach, czując bijące ciepło od jego ciała. Jej umysł szalał wraz z wnętrznościami. Oddychała niespokojnie z twarzą w jego plecach. Czuł jej gorący oddech i dreszcze, które powodował na jego ciele. A jedyne, co potrafił w tej chwili robić, to pieścić palcami jej dłoń. To tylko bardziej ją rozbudzało. Nawet nie był świadom tego, jak bardzo na nią działa. Ona była. I nie umiała dłużej się temu opierać. Nie dziś.
Westchnęła cicho w materiał jego koszulki i podsunęła się wyżej. Zadrżał, gdy jej wargi zetknęły się ze skórą na jego karku. Zostawiła na nim kilka subtelnych muśnięć, aż coś ścisnęło go w podbrzuszu. Odwrócił się od razu w jej stronę, nie pozwalając na kontynuację tych pieszczot. Spojrzał jej w oczy, gdy ich twarze dzieliły od siebie milimetry. Jego tęczówki kryły w sobie pożądanie wymieszane ze strachem. Był tak bardzo przerażony tym, co mogłoby się między nimi wydarzyć. Widziała to wszystko dokładnie. Panikował podczas, gdy ona była całkowicie spokojna. Świadoma. Gotowa. Zdeterminowana…
Przyłożyła dłoń do jego policzka i przysunęła się jeszcze bliżej, aby złożyć na jego ustach czuły pocałunek. Zrobiła to. Pocałowała go. W tym momencie myślał, że serce wyskoczy mu z piersi. W poruszeniu, zaczął to odwzajemniać. Dał się ponieść tej chwili, spijając z jej ust wszystkie uczucia. Czułość w końcu zamieniła się w zachłanność i niebywałą namiętność, budząc w nich wszelkie żądze. Wtedy zdał sobie sprawę z tego co się dzieje. Z tego do czego to tak naprawdę zmierza. Jego umysł znowu zaczęły zapełniać myśli. Znowu poczuł, jak ogarnia go strach…
Oderwał się od niej brutalnie przerywając ten piękny moment. Teraz to Olivia spoglądała na niego zdezorientowana i wystraszona. Zupełnie nie wiedziała, co się stało. Wydawało jej się, że tego chciał. Odwzajemnił ten pocałunek. Musiał też go pragnąć… Więc dlaczego..?
- Nie powinnaś… - powiedział cicho a ona poczuła się, jakby właśnie dostała w twarz. Jakby ktoś wylał na nią wiadro zimnej wody. I nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała w to wierzyć.
Bez słowa odsunęła się od niego, by wstać. Nogi jej drżały, niemal same się uginając. Była tak bardzo oszołomiona, że przez chwilę nawet nie myślała. Zamierzała wyjść, bo co innego mogłaby zrobić w takiej sytuacji? Odrzucił ją. Tak po prostu. Bo… nie powinna. Te słowa wciąż brzmiały w jej głowie. Wciąż tak samo dziwnie, niezrozumiale, budząc nieprzyjemne odczucia. Przecież do cholery, on ją kocha. Ona kocha jego. Więc czego nie powinni!?
Zastygła w bezruchu stojąc wciąż przy jego łóżku. Patrzył na nią niepewnie, nie wiedząc czego się spodziewać. Było mu źle, że musiał przerwać to w taki sposób. Miał wrażenie, jakby ją zranił… Nie chciał tego robić. Naprawdę nie chciał…
- Znowu? – wydobyła w końcu z siebie głos, co przyszło jej z wielką trudnością. Cały czas miała wrażenie, jakby coś ściskało jej gardło. Gitarzysta kompletnie nie wiedział, co miała w tej chwili na myśli. – Twoja cholerna duma wróciła. Znowu? – wyjaśniła i dopiero teraz mógł wyczuć w jej słowach złość. Milczał, bo nie mógł jej zaprzeczyć. Milczał, bo nie był w stanie przyznać jej racji. – Och, po co pytam. Oczywiście, że tak! – skwitowała z ironią a w jej oczach stanęły łzy. – Nie powinnam… bo co? Nie wiem… Powiedz mi. Powiedz mi, co się zmieniło? W Vegas mogłam. Dlaczego teraz nie mogę? Przestałam ci się podobać? Nie wiem, zbrzydłam? Stałam się jakaś inna, gorsza niż wtedy? No powiedz mi, co się zmieniło! – Przestała nad sobą panować a słowa właściwie same już wydostawały się z jej ust. I wcale nie było jej z tym źle.
- Nie chodzi o ciebie, Liv – rzekł spokojnie, choć zdecydowanie tak się nie czuł. Wzbudzała w nim wiele silnych emocji. Trudno było mu je w sobie skryć. Nie chciał jednak wybuchać. Wiedział, że ją zranił. Była jedyną osoba, która w tym momencie miała prawo do krzyków i robienia mu wyrzutów. – Cały czas chodzi o mnie… Ja… Po prostu, już nie jest tak jak wtedy. Ja już nie jestem tym mężczyzną… Nie wiem, czy w ogóle nim jestem…
- Czy ty siebie słyszysz!? – roześmiała się nerwowo wbijając w niego swoje rozzłoszczone spojrzenie. – Nie jesteś mężczyzną, tak!? Bo co!? Bo miałeś wypadek? Bo nie możesz chodzić? Z tego co wiem, do cholery, niesprawne masz tylko nogi – wyrzuciła nie zważając już na nic. – Chyba, że coś pominęłam? Nie wiem, przyrodzenie ci amputowali!? Powiedziałabym prędzej, że jeśli już, to mózg ci uszkodzili!
- Olivia…
- Jesteś idiotą! Skończonym idiotą, Kaulitz! – fuknęła nie dając już mu nawet dojść do słowa. – Nie jesteś mężczyzną, tak!? Jesteś gorszy, tak!? Może jeszcze mi powiedz, że zasługuję na kogoś lepszego! – kontynuowała ledwo pamiętając o oddychaniu. – I właśnie, że ja ci zaraz udowodnię, że nim, kurwa, jesteś! – wyrecytowała i zanim się obejrzał, złapała za kołdrę ściągając ją z niego. Był zdumiony jej zachowaniem. Myślał, że musi po prostu to wszystko z siebie wyrzucić i będą mogli wrócić do normalnej rozmowy, ale tak wcale nie było. Ona naprawdę była zdeterminowana i nie zamierzała przestawać. Doznał szoku, gdy tak po prostu, jak gdyby nigdy nic zaczęła ściągać z niego dres.
- Co ty wyprawiasz? – próbował jakoś zaprotestować, ale zdecydowanie mu to nie wychodziło. Nic do niej nie docierało. A on sam był już tak oszołomiony, że przestawał w ogóle cokolwiek rozumieć. Na szczęście, w tym przypadku rozumienie, czy chociażby myślenie nie było mu do niczego potrzebne. Olivia bardzo szybko rozjaśniła jego umysł, gdy poczuł jak siada na nim okrakiem, następnie bezceremonialnie wpijając się w jego usta. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie miał czasu się już nad czymkolwiek zastanawiać. Całowała go tak zachłannie i mocno, że niemal odbierała mu tym cały oddech.  Jej język wyczyniał cuda w jego buzi a on sam nie nadążał z odwzajemnianiem tych wszystkich gorących pocałunków. W najśmielszych snach nie spodziewał się, że kiedykolwiek jakaś kobieta postąpi z nim w taki sposób… I choć wydawało mu się to jakieś irracjonalne, miał to już gdzieś. Odpuścił.
Jego ręce automatycznie powędrowały na ciało dziewczyny sunąc po jej talii i plecach, w górę i w dół. Marzył o tym od tak dawna. Nie docierało do niego, że naprawdę to się w końcu dzieje.  Znowu ją miał w swoich ramionach. Znowu czuł smak jej ust.
Oderwała się od niego. Dosłownie na sekundę mógł uchwycić jej nieprzytomne spojrzenie, by zaraz po tym poczuć, jak przywiera swoimi mokrymi wargami do jego szyi. Wydał z siebie zduszony jęk, kiedy całowała i przygryzała jego wrażliwą skórę, od czasu do czasu pozostawiając na niej wilgotne ślady swoim językiem. Zupełnie stracił wszelką kontrolę. Robiła z nim co chciała a on dosłownie odpływał.
Po chwili nie miał już na sobie koszulki, którą zdjęli wspólnymi siłami, lecz nawet nie zdążył tego dobrze zarejestrować. Jej drobne dłonie zaczęły wodzić po jego nagim torsie, paznokciami obrysowywała jego mięśnie oraz tatuaż na ramieniu. Przyssała się do niego, znowu całując jego skórę. Jedną ręką objęła jego kark a drugą niespodziewanie wsunęła pod materiał jego bokserek. Jęknął przeciągle, gdy ujęła w nią jego męskość. Przeniosła swoje usta na jego klatkę piersiową, skupiając się tym razem na sutkach, jednocześnie delikatnie poruszając ręką między jego nogami. Bardzo chciał zrobić cokolwiek, dotknąć jej, odsłonić chociaż piersi… ale doprowadzała go do takiego stanu, że czuł się obezwładniony. Zaciskał mocno dłoń na pościeli, czując jak z każdą chwilą wzrasta w nim  podniecenie. Doprowadzała go do obłędu.
Na jej twarz wpłynął uśmiech satysfakcji, gdy poczuła, jak jego przyrodzenie twardnieje. Twarz Muzyka również wyrażała w tym momencie nic innego jak to, że czuje się niczym w niebie. Czyli osiągała swój cel. Mogłaby to teraz po prostu przerwać i zostawić go samego sobie. Mogłaby, gdyby nie to, że sama niesamowicie go pragnęła. Nie byłaby w stanie ukarać go w tak okrutny sposób… ani siebie. Ponownie więc przywarła do jego ust, obdarzając go głębokim pocałunkiem. Wyciągnęła rękę z jego bokserek i wyprostowała się, pozwalając mu na moment odetchnąć. Sama zaś ściągnęła swoją bluzkę oraz biustonosz, odrzucając je na bok. Gitarzysta westchnął cicho na widok jej biustu. Od razu uniósł swoje ręce, by dotknąć jej nagiej skóry. Przejechał dłonią od jej bioder w górę, masując piersi oraz dekolt. Olivia zagryzła wargę obserwując z pożądaniem w oczach jego poczynania.
- Chodź tu do mnie – wyszeptał, prosząc by się do niego zbliżyła, pozwalając mu jednocześnie zasmakować jej słodkiej skóry na piersiach. Nie musiał jej dwa razy powtarzać, bez problemu zrozumiała jego zamiary i z największą rozkoszą podsunęła się wyżej, pochylając nad nim. Jego silna dłoń spoczęła na jej plecach napierając na nią, drugą zaś objął pierś od razu zamykając jej sutek między swoimi wargami. Brunetka westchnęła głośno, gdy zaczął go ssać jednocześnie masując biust. Jego męskie palce z wyczuciem poruszały się po jej skórze, doprowadzając ją z chwili na chwilę do istnego obłędu. Uczucie, które ją wypełniło było nieporównywalne z niczym innym. Kochała jego usta, które tak precyzyjnie pieściły jej  ciało. Pokochała je już pierwszego dnia ich znajomości, nie sądziła nawet, że coś mogłoby być, aż tak uzależniające. Dopiero teraz dotarło do niej, jak bardzo tego potrzebowała. Jak bardzo tęskniła za jego bliskością, czułością… za namiętnością między nimi. Sam jego dotyk rozpalał ją do tego stopnia, że miała wrażenie, iż w tym momencie nie potrzebuje już niczego więcej. Oddychała nierówno, zagryzając wargi i zaciskając dłonie na pościeli. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, gdy jego usta wciąż krążyły wokół piersi oraz sutków budząc w niej coraz silniejsze podniecenie. Dodatkowo zarost na jego brodzie przyjemnie drażnił jej nagą skórę. Nie potrafiła dłużej znieść nadmiaru rozkoszy, który się w niej kumulował. Pragnęła w końcu doznać spełnienia w jego objęciach.
A jedyne co im przed tym wadziło, to materiał dolnej części garderoby. Olivia nie zamierzała już dłużej czekać. Wsunęła swoją rękę we włosy Toma, by delikatnie oderwać jego twarz od swoich piersi. Patrzył na nią swoim półprzytomnym wzrokiem nie wiedząc co się dzieje. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko i zbliżyła swoją twarz, by przyssać się na moment do ust Muzyka. Jęknął cicho, gdy pochwyciła w zęby jego dolną wargę drażniąc się z nim przez chwilę. A kiedy chciał pogłębić pocałunek, odepchnęła go od siebie brutalnie. Znowu obdarzył ją swoim zdezorientowanym spojrzeniem, lecz gdy zeszła z niego, zrozumiał co zamierza. Obserwował z uwagą jak sprawnie pozbywa się reszty swoich ubrań, by po chwili stać przed nim całkowicie naga. Od kilku minut odczuwał już wyraźną erekcję między swoimi nogami, ale w tym momencie miał wrażenie, że podniecenie sięgało zenitu. Niemal od razu zaczął zsuwać z siebie bokserki, w czym też pomogła mu Liv. Kiedy już obydwoje byli zupełnie nadzy, ponownie usiadła na nim okrakiem, co doprowadziło go już prawie do szaleństwa, gdy poczuł jak ociera się o jego męskość. Ich oddechy stały się nierównomierne a serca znowu biły według swojego, nienaturalnego tempa.
Gitarzysta ułożył dłonie na jej biodrach, subtelnie sugerując, że to jest najwłaściwszy dla nich moment. Nie musiał robić niczego więcej. Olivia bez problemu zrozumiała aluzję, sama nie mogąc już się doczekać tej chwili. Uniosła się lekko, by pochwycić jego męskość w swoje dłonie i odpowiednio ją nakierować, pozwalając by zatopiła się w jej wnętrzu. Przymknęła powieki, czując jak wypełnia ją to rozkoszne uczucie. Znowu była jego. Znowu byli dla siebie. Przepełnieni miłością i namiętnością, którą pragnęli ofiarowywać sobie nawzajem.
Złapała jego dłonie i splotła je ze swoimi, poruszając się na nim z odpowiednim wyczuciem. W tym momencie, to ona decydowała o wszystkim. Nie byli sobie jednak obcy i doskonale wiedziała, co powinna robić, by zapewnić przyjemność im obojgu. Obserwowali się wzajemnie, nie pozwalając by umknął im najmniejszy szczegół. Tom przyciągnął ją do siebie, pragnąc mieć jej ciało jeszcze bliżej siebie. Objął ją mocno swoimi ramionami. Słyszał wyraźnie jej przyspieszony oddech, ciche westchnienia rozkoszy. I czuł się z tym cudownie. Nie wierzył, że jeszcze kiedykolwiek mógłby sprawić jakiejś kobiecie przyjemność. A tymczasem, Olivia czuła się przy nim wspaniale. Kolejny raz. To się naprawdę działo… Już nic się nie liczyło. Należała do niego, zupełnie tak jak wtedy. Wiedział, że już nigdy nie odda jej nikomu.
I nie było już między nimi żadnych barier. Nie widzieli żadnych granic. Zupełnie, jakby nagle wszystko stało się takie proste i oczywiste…

Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And it's been awhile but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No, I just wanna hold ya*


Wokalista złożył dłonie jak do modlitwy unosząc oczy oraz głowę ku górze, w geście wdzięczności całemu wszechświatowi. Nie był typem wścibskiego człowieka, a już na pewno nie podsłuchiwacza, ale tego nie dało się nie słyszeć, przechodząc obok pokoju jego brata. Dobrze, że tam nie wszedł! Nie wybaczyłby sobie, gdyby przeszkodził im w tak intymnej sytuacji. W dodatku, bardzo długo wyczekiwanej przez niego samego. Tak, Bill Kaulitz marzył o tym, by jego brat zaczął uprawiać seks. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi, taka była prawda. Od początku kibicował jemu i Olivii. I cieszył się niezmiernie, że nareszcie coś się ruszyło w ich relacji. Wszystko jest już na dobrej drodze. Niezwykła radość rozpierała go od środka z tego powodu. To jeden z najlepszych dni w jego życiu, mimo że pojawiła się dziś Ria. Na szczęście jej osoba niczego nie zniszczyła.
- Trzeba to jakoś uczcić! – klasnął radośnie w dłonie, zmierzając do salonu. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. A pierwszą osobą, która przyszła mu teraz na myśl była Kathlyn. Wiedział, że to pogwałcenie jego wszelkich zasad, ale czuł, że w tym przypadku może zrobić jeden wyjątek. Musiał!
Wyciągnął z kieszeni swój telefon, po czym wybrał numer rehabilitantki. Długo nie musiał czekać na odzew, już po dwóch sygnałach usłyszał jej ciepły głos po drugiej stronie.
- Tak, Bill?
- Cześć… Chciałem zaprosić cię na jakąś kawę – wypalił prosto z mostu, nie czując potrzeby owijania w bawełnę. Na pewno ją tym zaskoczył, ale to również lubił robić.
- Och… Bardzo chętnie, ale wiesz… Teraz jest trochę za późno na kawę, chyba.
- Może faktycznie – przyznał jej rację po chwili zastanowienia, orientując się, że jest już wieczór. – W takim razie, kolacja?
- W porządku – zgodziła się. Nie przypuszczał, że pójdzie mu tak łatwo. Tym bardziej, że kolacja już wydawała mu się czymś znacznie poważniejszym niż zwykła kawa. Cieszyło go jednak, że dziewczyna zgodziła się bez żadnych, „ale”. Miał kolejny powód do radości, czy mogło być dziś lepiej?
- W takim razie, podjadę po ciebie za godzinę, pasuje?
- Pasuje. To do zobaczenia, Bill.
- Do zobaczenia! – zaświergotał na pożegnanie, po czym zakończył połączenie. Zastanawiał się, czy jego brat i Olivia, są już w stanie rozmawiać… Wypadałoby ich poinformować, że wychodzi. Choć z drugiej strony, wszyscy są dorośli i chyba nie muszą pilnować się wzajemnie na każdym kroku. A on zdecydowanie nie miał czasu na czekanie. Musiał jeszcze podjechać do swojego tymczasowego lokum, żeby się odświeżyć i przygotować. Chciał zrobić, jak najlepsze wrażenie na Kathlyn. Może i jeszcze nie mógł sobie na zbyt wiele pozwolić, lecz to nie znaczyło, że ma sobie odpuścić wszystko inne. 
Udał się jeszcze na chwilę do kuchni, gdzie zostawił wiadomość na karteczce dla brata oraz jego… żony. Tak, to słowo jest dziś jak najbardziej na miejscu. Dorysował im jeszcze kilka serduszek i zadowolony z siebie, przypiął kartkę do lodówki. Następnie z uśmiechem na ustach skierował się do wyjścia.

(…)


Przetarł zaspane oczy, od razu rozciągając się na łóżku. Naciągnął na siebie szczelniej kołdrę czując chłód. Cały czas był nagi, więc to wszystko, co wydarzyło się wczoraj, było prawdą. Najpiękniejszą rzeczywistością. Na jego twarz automatycznie wkradł się uśmiech. Niemniej, równie szybko jak się pojawił, tak też zniknął, gdy okazało się, że jest zupełnie sam w łóżku. Już miał zacząć panikować, kiedy dostrzegł kartkę po pustej stronie łózka. Pochwycił ją szybko w swoje dłonie i zaczął czytać, serce biło mu mocno ze strachu. Bał się, że może dowiedzieć się czegoś, co zniszczyłoby jego bajkę raz na zawsze.

„Poleciałam z samego rana do Vegas, wrócę jutro. Przepraszam, nie miałam kiedy Cię uprzedzić. Olivia <3”

Odetchnął z ulgą.
Wróci.
Znów mógł być szczęśliwy. Żałował, że nie będzie jej przez te dwa dni. Miał jej dziś tyle do powiedzenia. I nie mógł się doczekać momentu, w którym ją zobaczy. Uczucia, które się w nim tliły nie były dla niego niczym nowym, lecz tego dnia zupełnie inaczej do nich podchodził. Nie czuł się już zagubiony, czy co gorsza, rozdarty. Dziś był pewny wszystkiego. To przyszło do niego w ciągu chwili, nawet się nad tym nie zastanawiał. I zdecydowanie bardziej mu się to podobało, niż gdy analizował wszystko bez żadnych efektów.
Nie spodziewał się, że seks może zmienić tak wiele w jego życiu. Wydawało mu się to idiotyczne, ale nie mógł zaprzeczyć, że to co wydarzyło się wczoraj między nim a Olivią, miało na niego gigantyczny wpływ. Zupełnie jakby otworzyła mu oczy i to w bardzo niekonwencjonalny sposób. Na samo wspomnienie, coś ściskało go w żołądku a na twarz samoistnie wpływał uśmiech.

Am I giving up all to you now?
You could feel the flame now?
And all I want is you to know
If you see me in a faded light
All that I could do is promise that
I'm with you in different Times

From a whisper to a scream
A flicker to flame
When I say your name**


- Tom! Ty jeszcze w łóżku? – Bill wpadł do pokoju brata wyrywając go spośród swoich marzeń. Muzyk uniósł na niego półprzytomny wzrok, zupełnie nie wiedząc, o co mu chodzi. Przecież mógł spać nawet pół dnia, gdyby chciał. Nie miał żadnych ważnych obowiązków. Poza tym… Był tak przejęty wydarzeniami z zeszłej nocy, że nawet nie miał ochoty jeszcze wstawać. Mógłby zostać w łóżku, aż do powrotu Olivii. Wspominając bez przerwy ich cudowne chwile uniesień.  – Żyjesz? Mówię do ciebie – Wokalista ponownie zabrał głos, tym razem podchodząc do okien, by rozsunąć zasłony. Promienie słońca momentalnie rozświetliły całą sypialnię, a na twarz Billa wpłynął uśmiech, gdy dostrzegł porozrzucane ubrania na podłodze. – Uroczo – skomentował przenosząc swoje spojrzenie z powrotem na Toma, który w tym momencie speszył się lekko. Chyba po raz pierwszy zdarzyło mu się poczuć skrępowanie w takiej sytuacji. Może dlatego, że to co łączyło go z Olivią było dla niego naprawdę wyjątkowe. Każda chwila, którą razem spędzili była przesiąknięta intymnością i tą specyficzną aurą. To było coś, co pragnął zachować tylko dla siebie. – Chyba wróciłeś do życia, braciszku, co? – Blondyn schylił się, by podnieść leżący przy jego stopach, koronkowy stanik.
- I co cię tak bawi? – Tom mruknął pod nosem, nie wyrażając swojego zadowolenia z powodu, iż jego brat o wszystkim wiedział już nawet bez pytania o cokolwiek.
- Nic mnie nie bawi! Tylko cieszy – sprostował od razu, odkładając na fotel górną część bielizny, należącą do Olivii. – Zdziwiłem się dziś, gdy do mnie zadzwoniła z lotniska, prosząc bym do ciebie zajrzał. Myślałem, że ucieka…
- Dlaczego miałaby uciekać? – zapytał, choć na początku sam miał podobne obawy. Teraz jednak wszelkie wątpliwości odpłynęły w dal. A on miał pewność. Nigdy jeszcze nie był niczego tak bardzo pewien, jak w tym momencie.
- Bo ludzie już tak mają, braciszku – Bill wzruszył bezradnie ramionami. – Zbieraj się już z tego wyra. Muszę zepsuć twój dobry nastrój – dodał po chwili już ze znacznie mniej entuzjastycznym wyrazem twarzy. Gitarzysta zmarszczył brwi, zastanawiając się o co mu może chodzić. Nie podobała mu się mina brata.
- Powiesz mi w końcu? – rzucił zniecierpliwiony łapiąc za uchwyt wiszący nad łóżkiem i podniósł się do pozycji siedzącej wbijając w niego swój wzrok.
- Dostałeś wezwanie do sądu za swoje wyczyny w Vegas – oznajmił rzeczowo, oszczędzając sobie zbędnych wstępów a Tom momentalnie poczuł, jak całe jego pozytywne nastawienie rozpływa się  w powietrzu…

Przeszłość. Możesz nauczyć się z nią żyć, ale nigdy nie pozwoli Ci o sobie zapomnieć.

 ***

*Ed Sheeran – Give me love

**Marlon Roudette - Flicker

Drogi Czytelniku, 

będzie mi bardzo miło, gdy zostawisz swoja opinię w komentarzu.

Kilka słów od Ciebie jest dla mnie jedyna nagroda za moja pracę oraz motywacja do dalszego publikowania swojej twórczości.

***

15 komentarzy:

  1. Boże, Ka, jesteś genialna! Scenę ich zbliżenia czytałam z wypiekami na policzkach, bo wszystko tak genialnie ujęłaś! Bardzo cieszy mnie fakt, że Liv postanowiła działać, że nie dała się spłoszyć Kaulitzowi. To było takie ekscytujące, naprawdę. A moment, kiedy Bill się modlił rozbawił mnie do łez xD Aż to sobie wyobraźiłam, nie mówiąc już o rysowaniu serduszek. To takie w stylu Billa ^^ Jestem ciekawa, co wyniknie między nim a uroczą rehabilitantką. Może w końcu pan forever alone się zakocha i będzie szczęśliwy?
    Ach, przeszłość. Prędzej czy później musiał nadejść ten moment, by odpowiedzieć za swoje grzeszki. Mam jednak nadzieję, że wszystko szybko rozejdzie się po kościach i dobry humor Toma wróci wraz z zakończeniem postępowania.
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a najwięcej wątpliwości miałam co do ich zbliżenia właśnie... cieszę się, że mimo wszystko mi się to udało i chociaż Wam się podoba xD <3

      Usuń
  2. Nie mam najmniejszego pojecia dlaczego nie jestes zadowolona z tego rozdzialu. Mnie osobiscie bardzo sie podoba :)
    Gdyby nie ta godzina napisalabym zapewne nieco ambitniejszy komentarz no ale.... xd bardzo mi sie podoba :)
    Duzo weny !:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom i Olivia, nareszcie <3 ale ta końcówka...:( mam nadzieję, że Tom nie będzie miał wielkich kłopotów :(
    Pozdrawiam, Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. awwwwww *_* właśnie z greya wróciłam a tu też takie rzeczy się dzieją, że ho ho ! :D i mogę śmiało powiedzieć, że ten jeden odcinek (swoją drogą cudowny odcinek) ucieszył mnie bardziej niż 2 godz filmu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i od razu lepiej! Co tam jakiś film xD <3

      Usuń
  5. Osz kurczaki! Ty to robisz specjalnie! Najpierw cudowna atmosfera i w ogóle a na koniec walniesz sądem k żegnaj dobry humorze -.- okropna jesteś wiesz?
    I nie rozumiem co ty masz do tego rozdziału! Głupia chyba jesteś ze kręcisz nosem. Bo tu nie ma się do czego przyczepić i bez żadnych "ale" ! Ja wiem lepiej niż ty i się nie odzywaj xd
    czekam na nowy :*
    cukiierkoowaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a takie tam mi się przypomniało, to pomyślałam, że sobie jebnę na koniec xDD <3

      Usuń
  6. Ojej <3 NIe wiem dlaczego ten rozdział nie jest dla Ciebie zadowalający, bo jest cudooowyny! Tylko ta końcówka... najpierw sielanka, a teraz co? I ciekawe kiedy Tom dowie się o pierworodnym Olivii... Poczytamy, zobaczymy ;D Z niecierpliwością czekam na nexta ;d
    Pozdrawiam, Aiko ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki piękny prezent od Kamili na walentynki, to jest coś! :)
    Mogłabym codziennie czytać, takie cudeńka. ^^
    A zwłaszcza takie, gdzie dominuje kobieta.
    Najlepszy odcinek, jak na razie :) :) Za drugą część jestem cała twoja ! Haha
    GENIALNIE !Czekam na więcej ! ^.^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Reakcja Billa powalila mnie na kolana - z radości aż umówił się na randkę. To niesamowite jakich bodźców potrzebuje facet, żeby się ogarnąć i zaprosić gdzieś dziewczyne!
    I nareszcie zaczęło się coś dziać! Oczywiście znów zaczęło się od seksu, ale co zrobić, takie mamy czasu. Olivia chyba powinna przeczuwać, że Tom po wypadku nie do końca czuje się mężczyzną. Gdyby było inaczej już dawno zaciągnąłby ją do łóżka. Ale mimo wszystko nie rozumiem, dlaczego ona poleciała do tego cholernego Vegas. Przez moment pomyślałam, że po syna, ale mam nadzieję, że nie, bo Tom mógłby przeżyć ciężki szok i znów zamknąłby się w sobie. Jak dla mnie to trochę nie fair, że po tym wszystkim zostawiła tylko krótkie zawiadomienie. Chyba powinna powiedzieć mu to prosto w oczy, a nie tak po prostu uciekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj przecież nie uciekła ;)) Zawsze mogła nic nie mówić i po prostu sobie zniknąć, ale to też nie miałoby większego sensu, zważywszy, że sama wszystko zainicjowała i właściwie wręcz "wyrwała" od Toma, Jego miłość.
      I czy ja wiem, czy by już dawno zaciągnął ja do łóżka? Chyba jemu też już od dawna nie o to chodzi ;)

      Usuń
  9. Najlepsze Walentynki ever :3 XDD
    Jeej, w końcu wylądowali w łóżku! *_* Przez chwilę czytając tekst zapomniałam jak się oddycha xd Siedziałam i zaczęłam robić się czerwona. Potem znowu odzyskałam oddech, ale i tak nadal byłam jak buraczek :D Troszkę głupio, że Olivia po wszystkim wyjechała do Vegas. No, ale cóż...:)
    Rozdział cudowny! Czekam na następne odcinki Twoich opowiadań.
    Caałuski ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu przeczytałam, super a te momenty ich podniecenia. Masz dar do opisywania takich scen.
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cholera, za nic nie wiem, jak mogę zacząć komentować ten rozdział.
    Najpierw się pokłócili, ale stwierdzam, że wyszło im to o wiele bardziej na rękę niż mogli się tego spodziewać. Czasami trzeba po prostu wyrzucić z siebie wszystkie żale leżące na zbolałym sercu. Pocichutki, tak jak Bill, liczyłam na to, żeby w końcu się przełamali i poszli ze sobą do łóżka. W końcu należało się im, żeby chociażby pokazać ile dla siebie znaczą. Z tego wszystkiego to i Bill zdobył się na odwagę i w końcu zaprosił Kathlyn na kolację, bo na kawę było już zdecydowanie za późno. Olivia wyleciała do Las Vegas i napisała, że wróci, a mimo to ja mam wciąż do tego mieszane uczucia. Znowu coś mi tu nie gra. I nie mówię tu o sądzie. Właśnie ostatnio zastanawiałam się nad tym, czy Tom nabroił trochę wtedy i czy sprawy są już pozałatwiane. A tu proszę, okazuje się, że nie. Jestem ciekawa, co tam wymyśliłaś.
    Dużo weny Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3

    OdpowiedzUsuń

Komentarze przed dodaniem wysyłane są do moderacji ze względu na spam.